Po niedawnej premierze filmu „Harry Potter i Książę Półkrwi” świat znowu oszalał na punkcie młodego czarodzieja. Jednak, każdy z nas może choć na chwilę przenieść się w świat magicznych przygód. Przedstawiamy przewodnik po miejscach związanych z Harrym Potterem. Warner Bros. Entertainment Inc. Źródło: Warner Bros. Entertainment niedawnej premierze filmu ”Harry Potter i Książę Półkrwi„ świat znowu oszalał na punkcie młodego czarodzieja. Jednak, każdy z nas może choć na chwilę przenieść się w świat magicznych przygód. Przedstawiamy przewodnik po miejscach związanych z Harrym Potterem.inna (Torebka Harry Potter portfel Hermiona torba pasek) 139, 94 zł. zapłać później z. sprawdź. 146,93 zł z dostawą. dostawa dzisiaj do 10 miast. 2 osoby kupiły. dodaj do koszyka. Firma. Wizyta w Universal Studios Hollywood, była dla mnie bardzo ważnym wydarzeniem. Odwiedziny tego miejsca, były pierwszym i najpewniejszym punktem naszego kalifornijskiego road trip’a. Dlaczego? BO JEST TAM ŚWIAT HARREGO POTTERA!!! Wizytę w Universal Studios Hollywoodm zaplanowaliśmy na środę, dwa dni przed wylotem do Polski. We wtorek mieliśmy oddać wypożyczony samochód, który i tak pozostał w naszym posiadaniu o 4 dni dłużej, niż planowaliśmy. Ze względu na wcześniejsze przeboje z autem, firma wypożyczająca, w ramach rekompensaty, zaoferowała nam parę gratisowych dni. Do Universal Studios, mieliśmy zatem wybrać się transportem miejskim… z Anaheim… Każdy, kto mieszka w LA albo miał okazję zapoznać się z tutejszymi miejskimi podróżami, pewnie właśnie parsknął śmiechem. Ale posłuchajcie. We wtorek z rana, postanowiłam obczaić sposób, w jaki mamy się dostać do Universal’a, do którego mieliśmy jakieś 30 km. Po wpisaniu lokalizacji, otrzymałam informację, że podróż do miejsca docelowego zajmie nam ponad 8 godzin… Zaraz, zaraz, czy ja kliknęłam, że chcę się tam dostać na piechotę? Nie, wszystko było w porządku, miałam wciśniętą ikonkę z transportem miejskim. Przyjrzałam się dokładnie trasie a tam: Idź 2 km tu, weź autobus, potem weź kolejny, zamów Uber’a i dojedź na ten przystanek, aby wziąć kolejny autobus… WTF! Postanowiłam sprawdzić ceny Uber’a. Około 60 dolców w jedną stronę. Szybka matematyka, wycieczka do Universal’a to koszt co najmniej $120, plus musimy odwieźć auto do wypożyczalni i wrócić do hotelu, czyli kolejne $60, no a w piątek dostać się na lotnisko i znowu kasa leci. Nie pozostało nic innego jak prędko zadzwonić do firmy wypożyczającej i przedłużyć rent do piątku. W LA PO PROSTU TRZEBA MIEĆ SAMOCHÓD. W LA NALEŻY RÓWNIEŻ, ZAWSZE DOLICZAĆ DODATKOWY CZAS, DO ESTYMOWANEGO CZASU TWOJEJ PODRÓŻY. KOREK TO JEST STAŁY MIESZKANIEC TEJ AGLOMERACJI. Do Universal Studios Hollywood, jechaliśmy ponad 2 godziny, a wyruszyliśmy przed UNIVERSAL STUDIOS HOLLYWOOD Gdy w końcu dojechaliśmy na miejsce, przywitała nas tam prawie 30-to dolarowa opłata za całodniowy parking… Ale są i droższe opcje, np. 50 dolców. Polecam zapamiętać, gdzie się zaparkowało, bo my tego nie zrobiliśmy i gdy wracaliśmy, szukaliśmy naszego auta przez jakieś 40 minut. Po wyjściu z parkingu, ląduje się na pasażu handlowym o nazwie Universal CityWalk. To darmowa część kompleksu, pełna w sklepy i restauracje. Jeżeli, ktoś nie chce płacić za bilet wstępu, a ma ochotę kupić pamiątki związane z Universal’em i filmami (Harry Potter, Transformers itp), to to jest dobre miejsce. Bilety kupuje się online albo na miejscu. Bardziej opłaca się online, bo są tańsze. My kupiliśmy podstawowe bilety, na konkretny dzień – $109 sztuka, plus podatek. Gdy dotarliśmy pod bramy parku, ukazała się przed nami dosyć znana z wyglądu fontanna Universal Studios i nie tak długa kolejka do wejścia. Podobnie jak w Disneyland, ściągnęliśmy aplikację Universal’a, gdzie mieliśmy mapkę, z aktualizowaną informacją, ile trzeba czekać w kolejce do danej atrakcji. Kolejki były o niebo krótsze, niż te w Disneylandzie. Zaraz po przekroczeniu bram wejściowych, pognaliśmy w jedynym słusznym kierunku… Świat Harrego Pottera – The Wizarding World of Harry Potter Jestem ogromnym fanem Harrego Pottera. Każdą część przeczytałam z 10 razy, filmy też wiele razy przeleciałam (każdy wie, że nie dorastają książkom do pięt). Miałam szczęście dorastać z HP, wtedy wychodziły książki i filmy, dlatego jestem bardzo emocjonalnie związana :P. Kiedy przekroczyliśmy bramę, którą świat Harrego Pottera jest oddzielony od reszty parku, myślałam, że padnę ze szczęścia. Wchodzimy do Hogsmeade, dachy domków pokryte śniegiem, zaraz obok stoi pociąg do Hogwartu, a w tle rozbrzmiewa muzyka znana z filmów HP. Przechadzamy się uliczką. Sklep z różdżkami Olivander’a, sklep Zonka z magicznymi psikusami, Pub Pod Trzema Miotłami – jest wszystko! Dużo gości, kupiło sobie Hogwartowe szaty i pomykało tak po parku. Mnie też kusiło, ale zadowoliłam się czapką kapitana drużyny Slytherin’u w Quidditch. Sklepy są pełne gadżetów, możesz kupić wszystko, sweterki, różdżki, miotły, szaty, notatniki, pluszaki, łańcuszki, słodycze… Mijamy stragan z kremowym piwem. BIERĘ! 7 dolców, trudno. Potem na koniec dnia wzięłam jeszcze jedno. Nie żeby było jakieś super smaczne, ale jak często w życiu odwiedzasz świat Harrego Pottera i masz okazję napić się tam kremowego piwa?! No właśnie… 😛 Harry Potter and the Fobidden Journey Po pierwszej obczajce tego, co świat Harrego Pottera miał do zaoferowania, ruszyliśmy ku jego głównej atrakcji – Harry Potter and the Fobidden Journey, która znajduje się nie gdzie indziej, jak w samym zamku Hogwartu!!! Nie dość, że sama przejażdżka jest odlotowa, to jeszcze wystrój zamku w środku, powali pewnie niejednego fana na kolana. Znajdziemy tam klasę, w której bohaterowie uczyli się obrony przed czarną magią, gabinet Dumbledore’a, korytarze pełne Harry Potter’owych smaczków, jak – gadająca tiara przydziału, Zwierciadło Ain Eingarp, poruszające się obrazy ( w tym Gruba Dama – wejście do domu Gryffindor’a), naczynia wskazujące ile punktów zdobyły domy i wiele wiele innych. Sama przejażdżka polega na tym, że lecimy sobie za Harry’m, który pokazuje nam trochę Hogwartu. Oczywiście w między czasie coś idzie nie tak i lądujemy w Zakazanym Lesie. Ta część doprowadziła mnie do łez ze strachu, bo było tam pełno olbrzymich pająków, które były dosłownie ode mnie parę centymetrów. Ja się się strasznie boję pająków. xD Zostaliśmy też zaatakowani przez dementorów. Kawałek przejażdżki szedł też przez boisko do Quidditch’a, więc otrzymaliśmy prawie cały świat Harrego Pottera w pigułce. Tak mi się spodobało, że poszłam przejechać się w sumie 3 razy. Na część pająkową zamknęłam oczy :P. Tego dnia kolejki były malutkie – max 10 minut. Mieliśmy ogromne szczęście, bo w sezonie czas oczekiwania, może wynosić i 3 godziny… (my byliśmy tam na początku października, w środę) Kolejna atrakcja do zaliczenia nazywała się Flight Of The Hippogriff. Mały, spokojny rollercoaster, raczej dla młodszej części publiczności. Kolejka zerowa, mogliśmy sobie wybrać miejsca. Była jednak jedna rzecz, którą świat Harrego Pottera mnie nie zachwycił… Ollivanders – sklep z różdżkami Sklep z różdżkami, to była trzecia i ostatnia atrakcja, do której trzeba kolejkować w świecie HP. Staliśmy w wężyku ponad 40 minut! Gdybyśmy wiedzieli, na czym to polegało, to zaoszczędzilibyśmy czas, bo byśmy się tam nie wybrali. Do sklepu wpuszczali około 20 osób na raz. Pani czarodziejka, po wejściu, bacznie się nam przyglądała, po czym wybrała jedną osobę -dziewczynkę. Było to, w skrócie pisząc, przedstawienie wybrania odpowiedniej różdżki. Identyko jak na filmie. Najpierw dała dziewczynce jedną różdżkę, którą kazała przetestować. Niestety ta nie była odpowiednia, bo po machnięciu popsuła się półka z różdżkami, druga też była nieodpowiednia i dopiero trzecia sprawiła, że dziewczynka miała wiatr we włosach i rzucono na nią pomarańczowe, jasne światło. Na koniec dziewczynka dostała różdżkę za darmo. Także nie polecam. Mi, na otarcie “łez”, Andy kupił różdżkę śmierciożercy 😛 To nie jest tania sprawa, bo ceny oscylowały wokoło 50 dolców. No ale raz się żyje, niektóre różdżki miały całkiem wypasione wzory! Moja to czwarta od góry. W sprzedaży, były też różdżki interaktywne. Na terenie Hogsmeade, znajdowały się punkty, które wchodziły w interakcje z różdżkami. Po wykonaniu odpowiednich ruchów, otwierały się np. zawiasy bramy, czy coś się działo na wystawie sklepowej. Późniejszą porą, trafiliśmy na pokaz związany z Turniejem Trójmagicznym. Reprezentanci szkół z Beauxbatons i Durmstrang, fikali sobie na scenie, pokazując swe talenty. Dobra, koniec! Świat Harrego Pottera zostawiamy za sobą, bo Universal ma jeszcze inne atrakcje! SPRINGFIELD Po emocjonujących wrażeniach, jakie zaprezentował nam świat Harrego Pottera, nadszedł czas na jakąś szamę. Wybór padł na ogromnego donuta w Lard Lad Donuts, w świecie Simpsonów – Springfield. Pączek był przepyszny, świeżutki, kosztował jakieś 7 dolców i sam Homer by mi go pozazdrościł. W Springfield znajdowała się jedna przejażdżka o nazwie The Simpsons Ride, do której kolejka była najdłuższa w całym parku – jakieś 50 minut. Atrakcja polegała na tym, że siadamy przed ekranem w wagoniku, który porusza się i trzęsie odpowiednio do sytuacji na ekranie. Bardzo dużo tego typu przejażdżek jest w Universalu. Nawet ta w HP, w dużej mierze polegała na ekranach. Nie jest to złe, wszystko jest idealnie przygotowane, więc ma się wrażenie, jakby faktycznie się siedziało na normalnym roller coaster’ze. Jeżeli ktoś jest ciekawy, jak to wyglądało u Simpsonów – to tutaj, ktoś wrzucił animację. STUDIO TOUR Czas na klasyczną atrakcję Universal Studios Hollywood – Studio Tour. Czyli przejażdżka po Universal Studios, planach filmowych itp. Cała wycieczka trwa około godziny i odbywa się w otwartych, zadaszonych wagonikach. Przewodnikiem wycieczki jest kierowca wagoników, którego słyszymy i widzimy na ekranach rozlokowanych w pojeździe. Zjeżdżając do Universal Studios, mijaliśmy plakaty filmów wyprodukowanych przez tę wytwórnię, od najstarszych do najnowszych. Dorobek robi wrażenie. Zaraz po wjedzie na teren, zobaczyliśmy stage, gdzie nagrywają The Voice (amerykańską wersję ofc 😛 ). Potem wycieczka wiodła nas po specjalnie wybudowanych setach, które miały przypominać np. Nowy York, westernowe miasteczko albo typowe amerykańskie sąsiedztwo. Przejeżdżaliśmy obok różnych hal, przy których przewodnik mówił, jakie filmy były w nich kręcone. W niektórych miejscach trzeba było być cicho, bo akurat coś nagrywali. Mieliśmy okazję zobaczyć słynne samochody z wielu znanych filmów jak Knight Rider, Powrót Do Przeszłości, Flinstones, czy Szybcy i Wściekli. Widzieliśmy też element planu filmowego z Wojny Światów, gdzie leżał rozwalony samolot i stały zrujnowane domy. W niektórych miejscach pokazywano nam, w jaki sposób niektóre sceny z filmów były kręcone oraz efekty specjalne. Wywoływano deszcz, który potem obracał się w rwący potok i to wszystko na naszych oczach. Hollywood ma naprawdę niesamowite sposoby! Na tym filmiku, ktoś nakręcił cały Studio Tour. W minucie 18:50, możecie zobaczyć deszcz, a potem dziki potok. Nie zabrakło również dreszczyku emocji. Na terenie stworzono trzy specjalne atrakcje, dla odwiedzających. Jedna nawiązuje do Jurassic Park, wjechaliśmy do ciemniej hali i po założeniu okularów 3D, zaczął się show. Dinozaury atakowały nas z każdej strony, wskakiwały na wagonik, a nasz pojazd oczywiście trząsł się niemiłosiernie. Mega efekty! Mega! W kolejnej hali, przypominającej stację metra, spadały na nas tiry i przy okazji powstała powódź. Nie cackają się w tańcu! Trzecia atrakcja dotyczyła filmu Szybkich i Wściekłych, gdzie braliśmy udział w szalonym rajdzie, typowym dla Fast & Furious. Jurassic World i Transformers Universal Studios rozlokowane jest na dwóch poziomach, które połączone są ruchomymi schodami. Biada jak schody pod górkę wysiądą, bo jest ich aż 4 poziomy. Dół parku należy do Jurassic World, Transformers i do Mumii. Jako pierwszą, zaliczyliśmy przejażdżkę o nazwie Revenge of the Mummy. Dosyć krótki rollercoaster, z długimi kolejkami 😛 . Ale bardzo efektywny. Na zewnątrz stoją Faraonowie na szczudłach zapraszając do wspólnych fotek. Potem skierowaliśmy się ku części Transformersowej. Sklepy oczywiście były pełne najróżniejszych gadżetów. Dobrze, że faza na Transformers, przeszła mi jakieś 10 lat temu, bo inaczej mój portfel były biedny. Na ulicy stały duże, szczegółowo wykonane i poruszające się roboty. Najpierw widziałam Bumblebee, a potem zmienili go na jakiegoś Decepticona. Główna atrakcja transformersowej krainy bazowała na ekranach i technologii 3D. Znowu nami wytrzęsło i poniewierało, ale efekty były super. Nadszedł czas na wodną przejażdżkę prosto z Jurassic World. Zaczyna się przyjaźnie. Wpływamy sobie do Jurassic Parku, podziwiać dinozaurowe okazy, żeby za chwilę zobaczyć ściany we krwi i pazurach, bo o to Tyranozaur Rex, uciekł z klatki i zamierza wprowadzić swoje porządki. To nowa atrakcja, bo otworzono ją w lipcu 2019. Tutaj możecie zobaczyć, jak to wyglądało. Back to the top Potem powróciliśmy do górnej części parku. Zaliczyliśmy Minionkową atrakcję, którą podobno będą niebawem zamykać… A potem poszliśmy przejść się atrakcją z The Walking Dead. Weszliśmy na odział totalnie opanowany przez zombiaków. Naszym zadaniem było przejść na drugą stronę, do wyjścia, ale nie było to najprzyjemniejsze zadanie, bo z każdej strony atakowały nas nieumarlaki. Zombiakami byli oczywiście ucharakteryzowani aktorzy, ale mroczny klimat sprawiał, że człowiek czasem o tym zapominał. Na koniec, całkiem przypadkiem, trafiliśmy na show o nazwie Waterworld: A Live Sea War Spectacular. Przedstawienie w którym grali głównie kaskaderowie, więc pokaz był pełen wybuchów, walk, wypadków i spadków. Co jakiś czas, publiczność obrywała kubłami wody, więc pierwsze rzędy były przemoczone do suchej nitki. My całe szczęście siedzieliśmy na górze. 😀 PODSUMOWANIE Universal Studios Hollywood, to super doświadczenie. Podobało mi się tam bardziej, niż w Disneyland’zie, ze względu na brak dzikich tłumów. Aczkolwiek w miesiącach letnich, nadmierna ilość ludzi też tam daje do wiwatu. My byliśmy w październiku, w środku tygodnia, więc to wydaje się idealny czas na taką wycieczkę. Park jest średniej wielkości, dzięki czemu dosyć łatwo jest zaliczyć wszystkie jego atrakcje jednego dnia. Nie jest on tak odpicowany i dopracowany jak Disneyland, ale komu to potrzebne. Jest ładnie i przyjemnie dla oka – tyle wystarczy. Przejażdżki nie są specjalnie straszne, ani szalone, więc dla fanów mocniejszych wrażeń, może być to trochę mało. Atrakcje są świetnie zaprojektowane, ale na próżno szukać jazdy do góry nogami i darcia przysłowiowej japy (no chyba, że ktoś jest specjalnie wrażliwy). Cieżko się jednak tego czepiać, bo nie taki cel jest tego parku. Tu głównie chodzi o spotkanie z filmem i poznanie trochę tego hollywoodzkiego uniwersum i to wyszło im w tym parku doskonale! Czy odwiedziłabym ponownie? ZDECYDOWANIE. Zwłaszcza, ze względu na świat Harrego Pottera 😀 . Tags: CaliforniaHarry PotterKaliforniaKalifornia Road TripStany ZjednoczoneUniversal Studios HollywoodUSAWycieczka po KaliforniWycieczka po Stanach
Aktualności | Zamek w Mosznej, czyli polski Hogwart odwiedziliśmy z nie byle okazji. Otóż, mili Państwo, w dniu 31 lipca swoje urodziny obchodzi jeden z najbardziej utalentowanych czarodziejów wszechczasów – Harry Potter. Co jak co, ale tutejszy zamek pozwala poczuć magiczny klimat. Zamek w Mosznej byłby idealnym rozwiązaniem dla producentów, gdyby nie wymyślono zielonego tła. Wystarczyłoby trochę pracy scenografa, a obiekt godnie naśladowałby najbardziej znaną szkołę czarodziejów. Prezentujemy Wam, nieco z przymrużeniem oka, lokacje, które mogą Was przenieść w świat magii. Jeśli to się nie uda, no cóż, może jesteście mugolami? 😉 1. Wygląd zamku Zamek był własnością rodu Tiele-Wincklerów i ich główną siedzibą. Właścicielem miejscowości Moszna w ówczesnych czasach był Hubert von Tiele-Winckler, niemiecki szlachcic i wielki miłośnik sztuki. Właśnie ta ostatnia cecha przyczyniła się do tego jak wygląda zamek. Otóż, rozbudowując zamek, pragnął zawrzeć w nim jak najwięcej stylów. Mamy więc tutaj m. in. gotyk, barok i renesans. Wnętrza zmieniają swój wystrój jak korytarze w Hogwarcie 😉 2. Zamkowe wieże Wieże stanowią nieodłączny i niemal najważniejszy element szkoły. Zamek w Mosznej, gdyby dobrze policzyć, może pochwalić się prawie setką wież. Spokojnie udałoby się tu znaleźć miejsce dla pokoju Gryffindoru, sowiarnię, salę wróżbiarstwa i astronomii, gabinet dyrektora i pokój Krukonów. 3. Oranżeria Nie ma bardziej urokliwego miejsca na naukę zielarstwa. U stóp zamku, ściśle przylegając do jego chłodnych murów, stoi metalowo – szklana konstrukcja. Głodni uczniowie mogą z niej przejść od razu do jadalni. 4. Schody W książce uczniowie często błądzili po korytarzach, gdyż schody zmieniały swoje położenie. Zamek w Mosznej ze swoimi wieżami również może pochwalić się wieloma ciekawymi rozwiązaniami. Mnie (TuJarek), chociaż schody nie spłatały figla, udało się zgubić, oddalając od grupy i znaleźć się w kaplicy. 5. Park Zamek otacza ponad dwustuhektarowy park. W czasach świetności było to aż 800 hektarów. Na tym terenie znajdziemy starodrzew. Ponad stuletnie dęby, gęsto posadzona roślinność powodują, że w słoneczny dzień jest gdzie się schować przed palącym słońcem. Im głębiej wchodzimy w park, tym robi się ciemniej, drzewa coraz starsze i większe, a dookoła nagle zapada cisza. Jak w Zakazanym Lesie. 6. Ciekawe wnętrza Zamek w Mosznej oferuje wycieczkę po wnętrzach zamku. Jeśli będziecie świeżo po lekturze Harry’ego, możecie wpaść na wiele nawiązań: 7. Jezioro Nieopodal zamku znajduje się jezioro i fontanna. Fontanna byłaby idealnym oknem na świat z pokoju Ślizgonów, a zbiornik wodny areną jednego z zadań w Turnieju Trójmagicznym. Zamek w Mosznej jest trochę jak seria książek o Harrym Potterze – dla jednych to fantastyczny obiekt pełen niespodzianek architektonicznych, a dla innych – symbol obciachu i kiczu. My lubimy zamki, zatem dla nas to bardzo interesujący obiekt. A Wy? Jak myślicie? Bonus: Czy to Hedwiga? Bonus 2: Trójka autorów, a może aurorów? 😉 J. Harry i jego ekipa z pewnością dobrze czuliby się także w innych bibliotekach: Najciekawsze biblioteki na świecie: W tym zamku można spać, więc sprawdźcie również: Niezwykłe miejsca noclegowe w Polsce
Wizarding World Różdżka Harrego z figurką Patronusa Opanuj zaklęcie Expecto Patronum z pomocą różdżki Wizarding World Harry Potter zaklęcie Patronus! Ta 13-calowa różdżka Harry'ego Pottera zawiera 6-calową figurkę Patronusa - jelenia, która reaguje na ruchy różdżki za pomocą świateł i dźwięków!
Wszyscy fani, kultowego już Harry’ego Pottera, i magii, mają teraz szanse, choć na chwilę, przenieść się do jego świata. Gdzie? Nie, nie trzeba jechać do Hogwartu, wystarczy zawitać… do Krakowa! Gdzie czeka na nas niesamowita kawiarnia, w której możemy się poczuć jak sam Harry, lub inny bohater tej sagi.„Dziórawy Kocioł”, to jedyne takie miejsce w Polsce – totalnie nawiązujące do przygód przyjaciół z Hogwartu i czarodzieja z blizną na czole. Kawiarnie znajdziemy przy ulicy Grodzkiej 50. Nazwa lokalu nawiązuje do kawiarni z książki, gdzie bohaterowie mogli pić kremowe piwo, albo dyniowy sok. Teraz w Krakowie takich rarytasów możemy spróbować również my!Każdego, kto pojawi się pod wyznaczonym adresem przywita „uczeń Gryffindoru”. Właśnie od niego dostaniemy „magiczne hasło”, dzięki któremu będziemy mogli odebrać niespodziankę przy barze – na przykład ciasteczko z wróżbą. „Dziórawy Kocioł”, jak większość krakowskich kawiarni, znajduję się w podziemiu, co oczywiście dodaje temu miejscu pożądanego klimatu. Jak jest w środku? Kawiarnia od razu przenosi nas do świata Pottera. Nad barem znajdziemy wiszące listy, magiczne pióra, czy tytułowy kociołek. W środku są dwie sale – w jednej z nich z nich znajdziemy Hogwart Express, na ścianie. Natomiast w drugiej – mniejszej – urokliwy każdym ze stolików wiszą rysunki czarodziejów. Warto zapamiętać kto patronuje nad stolikiem, przy którym siedzisz. Po co? Tajemnica, którą odkryjecie dopiero na miejscu!Menu magicznej krakowskiej kawiarni? Poza kultowym, kremowym piwem, w lokalu znajdziemy różnego rodzaju kawy. Oczywiście nie są to tylko zwykłe kawy, większość z nich wzbogacona jest o słodkie dodatki, jak: smakowe soki, krówki, czy ciekawe, w lokalu nie uświadczymy alkoholu. Lokal nie posiada koncesji, i nie wygląda na to by w ogóle jej potrzebował. Jeśli piwo – to bezalkoholowe!„Dziórawy Kocioł” to idealne miejsce dla łasuchów. Bo serwuje także różnego rodzaju ciasta: klasyczny sernik – „SerNick”), oraz desery – na przykład „Złoty Znicz”. Natomiast ci bardziej głodni znajdą w kawiarni różnego rodzaju co prawda fanką książek J. K. Rowling, ani filmów o Harrym, nie jestem. Natomiast skusiłam się na zobaczenie lokalu. I to co prawda dobre kilka lat temu, jednak jak się dowiedziałam, lokal wciąż prosperuje świetnie, i przyciąga tłumy. Czy było warto? Nawet dla mnie – osoby zupełnie nie zainteresowanej magicznym światem Pottera, było bardzo klimatycznie. Wpływa na to na pewno wnętrze z czarodziejskimi przedmiotami, muzyka, oraz dziwnie i tajemniczo brzmiące potrawy. Dla fanów Harrego, to naprawdę przeniesienie do świata uczniów Hogwartu. Do lokalu nie udałam się z własnej woli, zostałam do niego zaproszona – w ciemno! Gdybym wiedziała gdzie idę, zapewne byłabym sceptycznie nastawiona. Tymczasem, było naprawdę ciekawie i… wyjątkowo smacznie! PS. koniecznie spróbujcie kremowego piwa – oczywiście jest bezalkoholowe, i z piwem niewiele ma wspólnego. Natomiast faktycznie jest kremowe i… przepyszne! W lokalu nie zdradzają receptury na kremowe piwo – pytał już chyba każdy! Pomimo, że to cukrzyca w płynie, warto choć raz spróbować! Lokal planuje filmowe wieczorki, podczas których wyświetlane będą oczywiście wszystkie części „Harry’ego Pottera”. W Polsce chyba nie ma lepszego miejsca na przeżycie czarodziejskiej także:
Książka Zaklęć Harrego Pottera na Allegro.pl - Zróżnicowany zbiór ofert, najlepsze ceny i promocje. Wejdź i znajdź to, czego szukasz!