portal turystyczny ogłoszenia przewodniki turystyczne Wej¶cie na Rysy od słowackiej strony jest dużo łatwiejsze. Mniejsza jest różnica wysoko¶ci do pokonania i krótsza droga znakowanym szlakiem. Wycieczkę można rozpocz±ć od Szczyrbskiego Jeziora (©»rbské Pleso) lub końcowego przystanku kolejki pod Popradzkim Stawem (Popradské Pleso). Dojazd samochodem z Zakopanego zajmuje do 1,5 godz. Od czasu wej¶cia Polski do strefy Schengen, przej¶cie graniczne na Łysej Polanie opustoszało, nie ma tu żadnych kontroli. Do celu jedziemy objeżdżaj±c dookoła Słowackie Tatry Wysokie i Bielskie przez miejscowo¶ci: Tatranská Javorina, Podspády, ®diar, Tatranská Kotlina, Tatranská Lomnica, Tatranská Lesná, Starý Smokovec, Tatranské Zruby, Tatranská Polinka, Vyąné Hágy, do parkingu pod Popradské Pleso niedaleko ©»rbské Pleso. Już na pocz±tku zwracaj± uwagę ogromne obszary wykarczowanego lasu. Jest to efekt huraganu, który spustoszył ogromne obszary lasu u podnóża słowackich Tatr. Popradské Pleso - Jezioro Popradzkie Trasę piesz± rozpoczynamy powyżej końcowej stacji kolejki (tramwaju turystycznego) na wysoko¶ci 1250 m Do pierwszego schroniska, około 1 godz. prowadzi nas szlak turystyczny niebieski. Przebiega on lasem ¶wierkowo-jodłowym lub możemy też i¶ć szeroka drog± asfaltow±. Na tym odcinku drogi swój pocz±tek ma rzeka Poprad. Tworzy się z poł±czenia dwóch potoków: wypływaj±cego z Popradzkiego Stawu potoku Krupa i Mięguszowieckiego Potoku (Hincov potok) Schronisko jest jednym z ładniejszych w Tatrach, usytuowane jest nad brzegiem Popradzkiego Stawu u podnóża Osterwy na wysoko¶ci 1494 m. Można tu zje¶ć niedrogi posiłek lub skorzystać z noclegu. Żółty szlak id±cy brzegiem Popradzkiego Stawu przebiega obok symbolicznego cmentarza ofiar gór. Dolina Mięguszowiecka Powyżej schroniska niebieski szlak prowadzi nas malownicz± dolina Mięguszowieck± (Mengusovska Dolina). Do następnego schroniska na przełęczy Waga pod Rysami jest ponad 2 godziny drogi i jest ono zaopatrywane tylko przez tragarzy . Na pocz±tku szlaku spotykamy schowek z przygotowanymi paczkami do wniesienia. Tablica informuje, że można je dobrowolnie wnie¶ć do Chaty Pod Rysami, w zamian otrzyma się bezpłatnie herbatę z sokiem lub rumem. Wynagrodzenia za wniesienie worka ziemniaków lub kartoników z mlekiem o wadze od 5 do 10 kg jest raczej symboliczne. Nie brakuje jednak chętnych do wnoszenia, gdyż szerpowanie jest traktowane jak sport. Na szlaku Dolin± Mięguszowieck± na Rysy nie ma tak wielu turystów jak po Polskiej stronie i s± to głównie Polacy. Żabi Potok Odcinek niebieskiego szlaku do rozdroża prowadzi w¶ród majestatycznych limb, ¶wierków i wielkich okazów kosodrzewiny. Idziemu po głazach skalnych oplecionych ich korzeniami. Miedzy drzewami z lewej strony widać Grań Baszt (Hrebeń Báąt), poniżej w Dolinie Złomisk słychać szum Zmarzłego Potoku. Kilka drewnianych mostków ułatwia nam przechodzenie przez potok. W górze widać jego wodospady wypływaj±ce ze Zmarzłego Stawu i zboczy Wołowca Mięguszowieckiego. Po prawej stronie skaliste zbocza Kop Popradzkich. Od Rozdroża idziemy dalej szlakiem czerwonym. Szlak niebieski kieruje się na Hińczowe Stawy i Koprowy. Od rozwidlenia dróg na sam szczyt prowadzi nas szlak czerwony. Jest on czynny od 15 czerwca do listopada, ograniczenie to wynika z ochrony przyrody i niebezpieczeństwa lawin. Droga nie jest trudna technicznie, tylko w jednym miejscu podej¶cie zboczem skalnym asekurowane jest łańcuchami i klamrami. O ile na całym szlaku nie ma zbyt wielu turystów, tak przy łańcuchach może być kolejka, trzeba ten odcinek przej¶ć powoli i ostrożnie. Droga do Żabiej Doliny prowadzi zygzakiem ostro w górę, nie należy skracać i schodzić ze szlaku, bo na ¶liskich skałach łatwo można się po¶lizn±ć. Żabia Dolina Żabia Dolina to jedna z ładniejszych w Tatrach Słowackich, jej nazwa nie pochodzi od żab, bo na tej wysoko¶ci raczej ich nie ma, tylko od koloru glonów, które porastaj± okoliczne skały. Znajduj± się tu trzy stawy: Wielki Żabi Staw (Veµké ®abie pleso mengusovske) Mały Żabi Staw i Wyżni Żabi Staw. Widok na stawy towarzyszy nam aż pod same Rysy i z każdego miejsca wygl±da inaczej. Pocz±tkowo widzimy tylko jeden staw z krystalicznie czysta wod±, na jego ¶rodku jakby wyspa ze skał. Do wody schodz± białe płaty zbitego ¶niegu. ¦nieg utrzymuje się tu bardzo długo, a w niektórych miejscach nigdy nie znika. Pod koniec czerwca po ¶niegu przebiega większa czę¶ć szlaku w Żabiej Dolinie. Mały Żabi Staw i Wyżni Żabi Staw s± widoczne dopiero z góry. Do stawów spływaj± po skałach liczne wodospady. Dolina otoczona jest wysokimi szczytami Wołowca Mięguszowieckiego, Rysów, Ciężkiego Szczytu i Kop Popradzkich. Za nami wspaniale prezentuje się Grań Baszt. W drodze do Chaty Pod Rysami spotykamy tablicę witaj±c± nas w Wolnym Królestwie Rysów. Faktycznie można tu spotkać ludzi z różnych krajów, choć najczę¶ciej słychać język polski. Strome podej¶cie do schroniska może wydawać się męcz±ce, jednak nasz wysiłek staje się mniejszy, gdy zobaczymy obok siebie nosicieli, czyli tragarzy dobrowolnie wnosz±cych na górę ciężkie plecaki z artykułami zaopatrzenia dla schroniska. Nie ma tu innej drogi zaopatrzenia, dlatego wła¶ciciele schroniska mog± liczyć tylko na dobr± wolę turystów, którzy wnios± przygotowane dla nich w specjalnej budce na dole paczki. Jako podziękowanie za swój trud, otrzymaj± w schronisku certyfikat nosiciela i herbatę z sokiem malinowym lub rumem. Chata Pod Rysami Chata Pod Rysami to najwyżej położone schronisko w Tatrach, znajduje się na wysoko¶ci 2250 jest niewielka, zbudowana z kamienia. W zimie schronisko jest nieczynne z powodu częstych lawin. Schronisko ma swoj± ciekaw± historię: przed chat± s± odciski stóp, pochodz±ce ponoć od Lenina, który zanim rozpocz±ł wyzwalać ludzko¶ć od ucisku, sam był na Rysach na pieszej wyprawie. W schronisku oprócz ciekawych fotografii, możemy przeczytać tabliczki rodem z Karczmy Szwejka: Politykowanie i plucie na ziemię w tym pomieszczeniu jest zabronione. Szczególn± uwagę turystów zwraca tu toaleta, znajduje się kilkadziesi±t metrów od schroniska, na stromym zboczu góry. Jej estetyczny wygl±d nie psuje krajobrazu, a korzystaj±cy z niej tury¶ci mog± jednocze¶nie przez szyby podziwiać góry. Przełęcz Waga (2337 Powyżej schroniska krajobraz niczym nie przypomina już zielonej Doliny Mięguszowieckiej, wysokie, surowe skały, pokryte jedynie ciemno-zielonymi glonami i białe płaty ¶niegu, który z powodu zacienienia utrzymuje się tu przez cały rok. Podchodz±c po o¶nieżonym zboczu trzeba zachować ostrożno¶ć, bo łatwo można się po¶lizn±ć. ¦nieg pod koniec upalnego czerwca to spora atrakcja, dlatego niektórzy młodzi tury¶ci nie mogli powstrzymać się od zjazdu na zaimprowizowanych sankach w dół Kotliny Pod Wag±. Przełęcz Waga (sedlo Váha) znajduje się na wysoko¶ci 2337 pomiędzy Rysami, a masywem Wysokiej. Widok st±d zapiera dech w piersiach. Wysokie, majestatyczne szczyty skalne i strome przepa¶cie w dół. Widoczno¶ć jest czę¶ciowo ograniczona przez chmury, które kolejno odsłaniaj± rozległ± panoramę na najwyższ± czę¶ć Tatr. Na pierwszym planie góruj± słowackie szczyty: Wysoka (2560 m) i Ciężki Szczyt (2500 m) a po przeciwnej stronie Rysy. Pionowo w dół Zmarzły Staw w Dolinie Ciężkiej i po drugiej stronie przełęczy: Żabia Dolina ze stawami: Żabi Staw, Mały Żabi Staw i Wyżni Żabi Staw. Nad nimi Grań Baszt. Rysy (2503 Szczyt Rysów składa się z trzech wierzchołków, s± one wyraĽnie widoczne od słowackiej strony. ¦redni znajduje się w polskiej czę¶ci na wysoko¶ci 2499 jest on zwykle bardzo zatłoczony, tuż obok wierzchołek słowacki (¶rodkowy) – 2503 m i niski 2473 Na szczycie znajduje się tablica informuj±ca, że jest tu turystyczne przej¶cie graniczne czynne od do Zej¶cie w stronę Czarnego Stawu jest dużo bardziej niebezpieczne niż od przełęczy Waga. Większ± czę¶ć drogi trzeba korzystać z łańcuchów i klamer. Przy dobrej pogodzie na ¶cianach można dostrzec wspinaj±cych się taterników. Przestrzenna panorama z Rysów to widok, który wynagradza wszelkie trudy wyprawy. Przy sprzyjaj±cej pogodzie dokładnie widać wszystkie szczyty Tatr Bielskich aż po Krywań. Polskie Tatry Wysokie, Grań Baszt. Wspaniale prezentuje się st±d stożek Wysokiej i oddali Gerlach i Ganek. Widok w dół po polskiej stronie to piękny, błękitny Czarny Staw, niżej Morskie Oko. Po prawej stronie głęboko w Dolinie Ciężkiej: Zmarzły Staw i Ciężki Staw. W kierunku Żabiej Doliny: Wielki i Mały Żabi Staw. Wysoka (2560 m) i Ciężki Szczyt (2500 m) Widok z Przeł±czy Waga na Wysok± (Vysoká) i Ciężki Szczyt (Český ątít) Film wideo z wyprawy na Rysy Zobacz film Opis wycieczki na ¦winicę - ¦winica >> Opis wycieczek w Tatrach słowackich - Tatry Wysokie >> Opis wycieczek w polskich Tatrach - Tatry >> Copyright ©
Orla Perć i Rysy jednego dnia – pomysł i założenia. Sama idea połączenia tych szlaków pochodzi jednak z innego źródła. Powiem wprost, że to nawet nie był mój pomysł. Kiedyś, przeglądając internet, natrafiłem na zestawienie w stylu „najciekawsze pytania tatrzańskich turystów”.
Szlak na najwyższy szczyt Polski w okresie letnim jest bardzo tłumnie odwiedzany z uwagi na wspaniałą panoramę Tatr we wszystkie strony, a i fakt, że nie należy do najtrudniejszych (porównując z Orlą Percią i trasą na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem), choć oczywiście na wycieczkę na Rysy nie powinni decydować się niedoświadczeni turyści. Co więcej, podejście wymaga również nie lada kondycji. Morskie Oko (1395 m) - Czarny Staw pod Rysami (1580 m) 30' Wyprawę rozpoczynamy, schodząc po schodach od schroniska przy Morskim Oku zgodnie z czerwonym szlakiem, po czym ruszamy w lewo. Minutę później przechodzimy przez mostek na Rybim Potoku. Dalej ochoczo maszerujemy wygodną i dość szeroką ścieżką wzdłuż największego stawu Tatr. Kiedy dojdziemy pod Wielki Piarg, ujrzymy drogowskaz. W prawo odbija szlak okrążający Morskie Oko od zachodu, zaś w lewo w stronę naszego celu (oba są czerwone). Po chwili rozpoczynamy podejście, które wprawdzie nie trwa zbyt długo (trochę ponad 20 min), aczkolwiek może okazać się wyjątkowo ciężkie. Należy także uważać, gdyż wchodzimy po kamiennych płytach, które mogą czasem być śliskie. Warto niekiedy odwrócić się w stronę Morskiego Oka: piękna panorama lasu świerkowo-limbowego. Szlak biegnie prawie cały czas prosto, dopiero na wysokości Szerokiego Piargu zakręca w lewo. W międzyczasie mijamy Czarnostawiańską Siklawę - nieduży wodospad. Czarny Staw pod Rysami (1580 m) - Rysy (2499 m) 3h 20' Czarny Staw pod Rysami obchodzimy z lewej strony, co trwa nieco ponad 10 minut. Następnie rozpoczynamy stosunkowo łatwe, ale jednak żmudne podejście. Idziemy po solidnych kamiennych schodach. Szlak często zakręca. Pół godziny później stajemy przy charakterystycznym głazie, skąd wybornie widać Czarny Staw, Kazalnicę i Morskie Oko. Następnie wędrujemy Długim Piargiem, teren jest dosyć kruchy, można spotkać sporo luźnych kamieni. Maszerując trawersem osiągamy Bulę pod Rysami (2054 m gdzie wielu turystów relaksuje się i wypoczywa, gdyż Bula jest niemal płaska i trawiasta (później na szlaku czekają nas już tylko skały i kamienie). Podążamy w górę kamiennym chodnikiem. Im dalej, tym na trasie spotykamy więcej gruzu. Zakosami dochodzimy do grzędy, gdzie czekają na nas pierwsze łańcuchy. Generalnie przejście przez ubezpieczony odcinek nie powinno stworzyć większych problemów, należy jednak uważać, szczególnie gdy jest mokro. Łańcuchy na chwilę znikają, a okolica staję się mocno skalista i krucha. Idziemy teraz bardziej na prawo. Na tym odcinku należy bacznie przyglądać się oznaczeniom szlaku, ponieważ można się tutaj łatwo zgubić. Kamiennym chodnikiem dochodzimy do kolejnych łańcuchów, trzeba zrobić większy krok, aby wspiąć się na skalną półkę. Przechodzimy po dużej skalnej płycie, a nasz szlak zakręca w prawo. Przed nami coraz więcej głazów. Idziemy teraz grzędą, następnie skręcamy jeszcze raz w lewo i ponownie w prawo do góry. Towarzyszy nam bardzo długi ciąg łańcuchów. Wspomniana grzęda położona jest równolegle do charakterystycznego żlebu, który najczęściej jest wypełniony śniegiem. Należy pamiętać, że latem na szlaku zazwyczaj tworzą się duże zatory, przez co musimy zachować rozwagę i dużą ostrożność przy wymijaniu schodzących osób. W pewnym momencie szlak prowadzi nas na prawo, stajemy wtedy blisko stromej grzędy. Chwytamy łańcuch i robiąc większy krok kierujemy się na lewo. Kroczymy teraz po skośnych płytach, które po chwili wkraczają na kolejną szeroką grzędę. Cały czas stopniowo pniemy się w górę. Po długiej i męczącej wspinaczce wchodzimy wreszcie na grań, skąd otwiera się wspaniały widok na skalne urwiska. Skręcamy w prawo dochodząc do Przełączki. Jest to najbardziej niebezpieczne i eksponowane miejsce na szlaku - skalna półka jest niezwykle wąska, ale i krótka. Chwytamy pewnie łańcuch i spokojnie, rozważnie przechodzimy na drugą stronę. Świadomość, że z obu stron jest prawie 500 metrów przepaści, to jedyna przeszkoda. Za Przełączką jest bardzo wąsko i nie ma miejsca na odpoczynek. Przed nami jeszcze jeden wymagający fragment. Z niewielkiej szczerbiny, za pomocą łańcuchów, wspinamy się po głazach. Jest wąsko, a za nami rozpościera się ogromna przepaść. Po wejściu skręcamy w lewo i dalej trzymając się "żelastwa" podążamy przez głazy. Teraz po prawej stronie towarzyszy nam spora ekspozycja. Trwa to jednak chwilę, ponieważ dość szybko docieramy w pobliże kopuły szczytowej. Zostało nam już tylko ostateczne podejście na szczyt. Podążamy po sporych głazach, na samym końcu czeka nas wspinaczka z użyciem rąk (nie ma już łańcuchów). Rysy mają trzy wierzchołki; dwa z nich (w tym najwyższy, leżący na wysokości 2503 m mieszczą się na Słowacji. My najpierw wchodzimy na polski, ściślej graniczny (2499 m Rzecz jasna istnieje możliwość swobodnego wstępowania na wszystkie. Ze szczytu roztacza się wyśmienity widok na całe Tatry Wysokie, zwłaszcza na Gerlach, Wysoką, Lodowy Szczyt, Mięguszowieckie Szczyty, grań Orlej Perci a także Morskie Oko, Czarny Staw pod Rysami i Dolinę Rybiego Potoku. Należy podkreślić, że poziom trudności szlaku na Rysy jest często wyolbrzymiany przez sam fakt żmudnego wchodzenia prawie 300 metrów po łańcuchach. Opis wejścia od drugiej strony Trasa Szlak Czas Na Rysy od strony słowackiej 4h 35' comments powered by
Trasa: Palenica Białczańska -> Morskie Oko -> Czarny Staw Pod Rysami -> Rysy (zejście tą samą drogą) Długość trasy: 24,8 km. Czas przejścia: 11,5h (nie zawiera przerw, z przerwami około 12h) Suma podejść: 1901 metrów. Suma zejść: 1901 metrów. Najwyższy punkt: Rysy 2499 m n.p.m.
Pod koniec czerwca 2016 roku wraz z bratem udałem się na południe Polski, by zdobyć najwyższy szczyt naszego kraju, czyli Rysy (2499 m Jeśli jesteście ciekawi tego co nas spotkało po drodze, czy szlak od polskiej strony z Łysej Polany, poprzez Morskie Oko i Czarny Staw jest trudny, oraz jak się przygotować przed tego typu wyprawą i czy ostatecznie udało się wejść na górę, zapraszam wówczas do lektury i fotorelacji! Nasza trasa: Parking Palenica Białczańska (990 m → Morskie Oko (1 395 m → Czarny Staw pod Rysami (1583 m → Rysy (polski wierzchołek, 2499 m → Czarny Staw pod Rysami → Morskie Oko → Palenica Białczańska [mapa] Czas trwania: 13 godzin [fotogaleria] Wpis ten jest krótką relacją z wyprawy, a także poradnikiem o tym jak przetrwać całodniową letnią wędrówkę po górach [skocz do relacji] Podróż rozpoczęliśmy jednym z najpopularniejszych polskich szlaków, czyli z Parkingu Palenica Białczańska na Morskie Oko, a następnie nad Czarny Staw pod Rysami. Była to bardzo dobra rozgrzewka przed wszystkim tym co nas dopiero miało czekać. Nie będę się o tej części zbytnio rozpisywał, gdyż relację z szlaku na Morskie Oko można już u nas przeczytać, a relacja z wycieczki nad Czarny Staw wkrótce się pojawi :). Poradnik Po pierwsze nastawienie Podczas tejże wędrówki nasze nastawienie było pozytywne, poczytaliśmy trochę informacji na różnych forach i portalach społecznościowych o trudności tego szlaku oraz o warunkach panujących aktualnie na tym odcinku i nie dostrzegliśmy większych przeciwwskazań, by spróbować zdobyć najwyżej położony punkt w Polsce. Z informacji, które otrzymaliśmy, dowiedzieliśmy się, że na trasie panują dobre warunki, że nie ma już praktycznie śniegu i nie potrzeba ze sobą zabierać raków. Inną sprawą, która nas ciekawiła to trudność trasy, niektórzy pisali, że jest ona łatwa, co w mojej opinii jest kompletną bzdurą i dla przeciętnego podróżnika wędrującego po górach, takiego jak ja, sprawiła nieco kłopotów, zarówno fizycznie, jak i mentalnie (przełęcz pod Rysami robiła wrażenie). Jak się przygotować przed wyprawą na Rysy? Z całą pewnością polecam każdemu, kto będzie szedł na trudniejszy i dłuższy odcinek górski zaliczenie kilka-kilkanaście dni wcześniej nieco mniejszego szczytu lub dłuższy spacer, by ocenić swoją kondycję fizyczną oraz psychiczną, a także motywację i chęć wędrowania. Będąc już na szlaku każdy musi także umieć w miarę rozsądnie ocenić swoje siły oraz to czy szlak jest bezpieczny. Jeżeli np. warunki pogodowe nie sprzyjają lub nie jesteśmy pewni co do naszych umiejętności, należy rozważyć wycofanie się. Nie ma w tym nic złego, bowiem bezpieczeństwo jest zawsze na pierwszym miejscu. Co zabrać do plecaka? Na jednodniową wycieczkę w góry polecam zabrać przede wszystkim wodę lub jakiś płyn do picia. Każdy z nas potrzebuję pić, by się nie odwodnić, a podczas wyczerpujących wędrówek w ciepłe dni, potrzebujemy zdecydowanie więcej, dlatego warto mieć ze sobą nawet w większych ilościach. Niektórzy lubią do wody dodać jakieś witaminki (plusze) czy sok. Myślę, że jest to całkiem dobra opcja dla naszego organizmu i samopoczucia :). Jeżeli płyn w butelkach będzie Wam ciążyć, a mielibyście w zapasie np. 2-3 butelki to warto ukryć w dobrze Wam znanym miejscu jedną butelkę, z której w drodze powrotnej skorzystacie i zabierzecie ze sobą podczas schodzenia. Poza wodą na pewno należy wziąć ze sobą posiłek, najlepiej taki, który zapewni nam sporą dawkę energii, np. czekolada czy baton oraz jakieś kanapki i owoc typu banan. Droga na Rysy od polskiej strony nie obfituje w schroniska, jedno znajduje się pod Morskim Okiem, i z tego też względu zwróciłem uwagę przede wszystkim na prowiant. Poza tym polecam także zabrać jakiś krem z filtrem UV. Jak się ubrać latem w góry? Kolejną kwestią, którą należy rozważyć przed wyruszeniem w góry to ubiór. Niby prosta rzecz, a jednak warto ją przemyśleć, bowiem może ona nam pomóc w przetrwaniu w dobrym nastroju całej wyprawy. Polecam ubierać się na tzw. cebulkę i w trakcie wyprawy dostosowywać ubiór do temperatury i warunków pogodowych. Dobrze dobrane buty przeznaczone do wędrówek górskich to podstawa. To one pozwalają nam pokonać setki kilometrów i dzięki nim możemy w sposób komfortowy robić to co lubimy, czyli podróżować. Idąc latem w góry warto zabrać ze sobą czapkę z daszkiem oraz okulary przeciwsłoneczne, ochronią one nas przed nadmiernym działaniem słońca. Obok tego polecam również zabrać ze sobą kurtkę, która przeciwstawi się ewentualnemu deszczowi i porywistemu wiatrowi, a także pozwoli przetrwać chłodny poranek, gdy słońce jeszcze nie wyjdzie zza horyzontu. Jeśli nie będzie nam przydatna to można ją później schować do plecaka, nie powinna zabrać dużo miejsca. Idąc na Rysy rękawiczki wspinaczkowe na naszych dłoniach będą dobrym pomysłem, gdyż na trasie pojawią się łańcuchy, a w nich będziemy czuć się komfortowo i bezpiecznie. Warto rozważyć także sprzęt wspinaczkowy, a także kask, który uchroni nas przed spadającymi kamieniami. Coś jeszcze powinienem wiedzieć? Pogoda w górach bywa zmienna, jednak nie zaszkodzi sprawdzić jej przed wyruszeniem. W trakcie wyprawy należy dobrze ocenić czy szlak nadaje się do przejścia, czy nie jest za ślisko oraz czy jest bezpiecznie. Starajcie się zachować koncentracje w każdym momencie wędrówki, zarówno na odcinkach trudnych oraz tych z pozoru wyglądających na łatwe, bowiem te drugie często są przyczynami wypadków, m. in. dlatego, że zostały lekceważone. Pamiętajmy o tych aspektach, a będzie dobrze. Bezpieczeństwo przede wszystkim! W bezchmurne dni Słońce w górach lubi nieco mocniej „przyświecić”, dlatego też warto nanieść na naszą skórę krem z filtrem UV i pamiętać, by zrobić to nie tylko z samego początku, ale również podczas wędrówki. Całodniowa wędrówka po górach bywa męcząca i jeżeli czujemy, że może nam braknąć sił, warto udać się do najbliższego schroniska i tam przenocować lub odpocząć, niż próbować za wszelką cenę dokończyć wyprawę w określonym czasie. Trasa na Rysy jest trudna i wyczerpująca, pomimo iż w kilometrach nie jest dużo, to różnica wzniesień i strome podejścia zrobią swoje. Najwyższy szczyt w Polsce wznosi się ponad 1100 metrów nad powierzchnię Morskiego Oka, bywają więc momenty, w którym kąt nachylenia jest wysoki, a efekt, który możemy zobaczyć tuż pod samym szczytem w postaci bardzo dużej przepaści z dwóch stron robi na człowieku olbrzymie wrażenie. Relacja Krótki zapis relacji naszego podejścia na Rysy z dnia 29 czerwca 2016 roku Wiele już wspomniałem w tym wpisie, więc tym razem relacja będzie nieco krótsza niż zwykle. Wyruszyliśmy z samego rana, o godzinie 5:00 byliśmy już na Palenicy Białczańskiej! Idąc dość przyzwoitym tempem o 7:00 byliśmy pod Morskim Okiem, dzięki czemu mogliśmy zobaczyć sarenki, które nic nie zrobiły sobie z naszej obecności i poszły się napić ze wspomnianego stawu w Tatrach. Kilka zdjęć i ruszamy dalej w stronę Czarnego Stawu, przy którym zameldowaliśmy się o godzinie 8:00. Mając zapas sił, kontynuowaliśmy naszą wędrówkę. O godzinie 9:30 znaleźliśmy się na Buli pod Rysami (2054 m Przekroczyliśmy tym samym magiczną barierę 2000 m W tym miejscu zrobiliśmy sobie jedną z dłuższych przerw na szlaku. Jest tam sporo miejsca, a także niesamowite widoki. Wierzchołek jest ponadto lądowiskiem dla śmigłowca TOPR i bywa wykorzystywany podczas akcji ratunkowych. Od tego momentu na szlaku zrobiło się trudno. Stromym podejściom towarzyszyły łańcuchy. Pod samym szczytem serce zabiło mi mocniej, nie tylko ze względu wysiłek fizyczny, który odbyłem, ale również ze względu na kilkuset metrową przepaść, która znajdowała się zarówno z jednej, jak i z drugiej strony drogi. Na samym szczycie, pomimo dość wczesnej pory (11:30), znajdowała się już dość liczna grupa zdobywców Rysów. Widoki były świetne. Jednak my mogliśmy podziwiać tylko część, bowiem nad polską stroną pojawiły się chmury i widzieliśmy jedynie „mleko”. Jednak nie było to aż tak istotne, najważniejsze było to, że przezwyciężyliśmy swoje słabości i w sposób bezpieczny dotarliśmy na najwyższy szczyt Polski, Rysy (2499 m zdobywając tym samym kolejny szczyt z Korony Gór Polski! Warto tutaj wspomnieć także to, że masyw Rysów składa się z trzech wierzchołków, a najwyższy z nich znajduje się po słowackiej stronie Tatr i wznosi się nieco wyżej nad poziom morza niż ten Polski – 2503 m W drodze powrotnej nieopodal Czarnego Stawu pod Rysami spotkaliśmy kozicę, która pięknie pozowała nam do zdjęć :). Galeria zdjęć Zapraszam do obejrzenia kilku wybranych zdjęć z tej wyprawy: Mapa: Prosiłbym nie sugerować się czasem przejścia, bowiem Google Maps nie uwzględnia różnicy wzniesień.
Jak vystoupit na Rysy – rady a tipy pro turisty. Magdaléna Štanglerová 11. 10. 2023. Rysy jsou nejvyšším vrcholem Slovenska, kam můžete vystoupit bez horského vůdce. Sousední, o čtyři metry nižší vrchol, je dokonce nejvyšším bodem Polska. Rysy jsou také nejnavštěvovanějším vrcholem ve Vysokých Tatrách.
Rysy 2499 m npm Fot. R. Orlińska Wejście na Rysy Na Rysy od polskiej strony prowadzi czerwony turystyczny szlak, znad Morskiego Oka. I fajne jest to, że jeśli, ktoś ma dobry wzrok lub lornetkę to może sobie siedząc na tarasie schroniska Morskie Oko popijać kawę lub coś innego i obserwować wchodzących na ten szczyt. Dla wielu ludzi wejście na Rysy jest obowiązkowym elementem chodzenia po Tatrach. Szlak nie należy do najtrudniejszych, jednak w wielu miejscach jest ubezpieczony łańcuchami i sztucznymi ułatwieniami, wzmacniającymi bezpieczeństwo turystów. Jeśli byście wybierali się tam pierwszy raz to proponowałbym miesiące lipiec lub sierpień. Jest to okres, gdy na szlaku nie ma już śniegu i bezpieczeństwo wędrówki jest większe. Choć na pewno ze śniegiem się na trasie spotkacie, ale nie będzie już potrzebny sprzęt zimowy typu raki, czekan czy liny. Samo wejście można rozpocząć od parkingu na Palenicy - wyruszając wcześnie rano np. z Zakopanego. Ale będzie trzeba jeszcze pokonać 8 km asfaltowej drogi do schroniska. Niepotrzebne zmęczenie i strat czasu. Proponowałbym przenocować w schronisku Morskie Oko. I wejście rozpoczynać od schroniska. Schronisko Morskie Oko Foto R. Orlińska Foto. R. Orlińska Proponuję wstać z rana i wyruszyć na szlak, gdy na szlaku nie będzie tłumów spragnionych widoków turystów i nie będą tworzyły się kolejki na łańcuchach. Bo to trochę utrudnia wchodzenie. A tego chcemy uniknąć. Po za tym nocleg w Morskim Oku, też jest atrakcją samą w sobie np. dla kogoś kto nigdy tam nie nocował. Uprzedzam tylko, że rezerwacji trzeba dokonywać klika miesięcy wcześniej lub próbować w ostatniej chwili, bo czasem się zwalniają miejsca lub pozostaje tzw. podłoga. Dobra, gdy mamy już dograne sposoby dotarcia do Morskiego Oka to kilka informacji jak, iść na te wspomniane Rysy, ano droga prosta, choć długa, ponad 3 godziny wchodzenia od schroniska. Jednak coś za coś- wejście na Rysy jest bardzo widokowe z każdego miejsca, gdzie się nie zatrzymacie będą piękne widoki na góry. Do tego poczucie, że wchodzisz coraz wyżej i wyżej i piękno widoków wzrasta. Najpierw Czarny Staw. Foto R. Orlińska Potem obejście z lewej strony tego jeziora górskiego i powolne, acz widowiskowe wspinanie się czerwonym szlakiem na sam szczyt o wysokości 2499 m npm. Czy wejście na Rysy jest trudne? Powiem szczerze, że odpowiedz na to pytanie jest naprawdę skomplikowana. Jak wchodziłem pierwszy raz na ten szczyt ponad 24 lata temu, to nie pamiętam żadnych trudności; od wejście pod górę, może i długie, ale bardzo przyjemne i nie sprawiające większych wyzwań. Jak wchodziłem rok temu z grupą obeznanych ludzi z górami to, niektórzy czuli respekt, na niektórych górnych partiach podczas podchodzenia. Powiem jasno na tym szlaku trzeba uważać i poruszać się po wyznaczonych trasach nie złazić i nie szarżować, bo to się mija z celem. Jeśli są łańcuchy to proszę skorzystajcie z nich, bo ktoś je tam umieścił dla bezpiecznego poruszania się po tej ścieżce. A widoki są naprawdę super. Samo podejście na końcówce jest troszeczkę eksponowane więc proszę zachować ostrożność. No i po 3 godzinach wspinania się mamy upragniony szczyt. Miejsca na samej górze nie jest zbyt wiele….. ale spokojnie da się usiąść. i wystarczy, aby spokojnie odpocząć nawet, gdy jest sporo turystów, którzy wcześniej tam weszli. Proszę pamiętać, że szczyt Rysów składa się z trzech wierzchołków, ten położony całkowicie po słowackiej stronie mierzy 2503 m npm. Jak już weszliśmy to kiedyś trzeba będzie z niego zejść. Samo schodzenie ze szczytu można zrobić na dwa sposoby. Pierwszy to wrócić tą samą drogą do Morskiego Oka czerwonym szlakiem lub przejść na słowacką stronę i przez schronisko Chata pod Rysami. Fot. A. Kamińska Taka ciekawostka na przy schronisku wysokie WC Następnie dojść do miejscowości Strebskie Pleso i przez Stary Smokowiec i Tatrzańską Łomnicę wrócić na polską stronę autobusem. Powiem tylko, że przejazd tą trasą też jest bardzo widokowy, bo jadąc drogą widzi się sporą panoramę Tatr. A przy okazji po stronie słowackiej można zajść na obiad na knedliki. Czasowo da się to zrobić w letni dzień. Radzę tylko sprawdzić połączenia. Powodzenia na trasie. Foto R. Orlińska pozdrawiam Tomek
Czas przejścia znad Czarnego Stawu na szczyt Rysów: 3 h, ↓ 2:30 h – niebieski od schroniska nad Popradzkim Stawem (1500 m n.p.m.) Doliną Mięguszowiecką (Mengusovská dolina) do Żabich Stawów Mięguszowieckich (Žabie plesá). Dalej czerwonym do Chaty pod Rysami i na przełęcz Waga (Váha), i wierzchołek Rysów
Cena 538,14 zł Normalna cena 649,00 zł W magazynie Tylko %1 pozostał Oszczędzasz 17% Buty wspinaczkowe La Sportiva do trudnego boulderingu. Precyzja gwarantowana zaawansowaną konstrukcją. Więcej Ten produkt wyślemy do Ciebie za darmo Darmowy zwrot w 90 dni Dostępność w sklepach: Aby sprawdzić dostępność w sklepach stacjonarnych, wybierz najpierw kolor i rozmiar dla tego produktu. Jeśli widzisz dostępność towaru w danym sklepie i składasz zamówienie z odbiorem osobistym, nie oznacza to, że zakupy można odebrać od razu. Zamówienia z odbiorem osobistym realizujemy z magazynu głównego w ciągu 1 dnia roboczego. O możliwości odbioru zakupów poinformujemy Cię mailowo. Kolejny model butów wspinaczkowych La Sportiva o zachwycającej konstrukcji. Skwama to buty z serii Performance, która dedykowana jest wspinaczom pragnący wynieść swoje wspinanie na kolejny, wyższy poziom. Ten agresywnie wygięty but wspinaczkowy o nowocześnie zaprojektowanej cholewce i podeszwie, ucieszy z pewnością miłośników trudnego boulderingu. Skwama oferuje absolutne maksimum precyzji. Dzięki podeszwie złożonej z dwóch kawałków gumy, stopa jest nieograniczona w ruchu. Buty wspinaczkowe Skwama wspierają wspinaczy przy najbardziej technicznych ruchach kilkoma rozwiązaniami. System P3 Power Platform dba o zachowanie konstrukcji buta i nie pozwala mu się odkształcać. Przednia część podeszwy oferuje stabilność na małych stopniach. Dzięki wykonaniu z tarciowej gumy Vibram® XS Grip2 podeszwa oferuje podparcie nawet tam, gdzie stopnie są prawie niezauważalne. Kapitalnie wykończony jest w tych butach panel na palce po stronie podbicia. Spory gumowy insert z perforowaną powierzchnią wspomaga w tych sytuacjach, w których palce muszą haczyć o krawędzie skał i skalne występy. Kolejną innowacją jest piętka S-Heel™, z którą skuteczność haczenia wkracza na niebywale wysoki poziom. Profil piętki, specjalny rant oraz perforowana struktura gumy wesprze Cię na tych drogach, na których haczenie piętą ma kluczowe znacznie. Cholewkę butów Skwama wykonano naturalnej skóry zamszowej oraz mikrofibry. W podbiciu but ma konstrukcję pantofla, ale zastosowano w nim także silny rzep dla lepszego dopasowania. Dzięki temu buty doskonale dopasują do stóp zarówno osoby o wysokim, jak i niskim podbiciu. Na trudne baldy rozsiane po lesie i starty na zawodach pełnych przystawek wymagających najwyższego czucia i precyzji nie zapomnij zabrać butów Skwama. Właściwości buty La Sportiva z serii performance agresywnie wygięty profil system P3 Power Platform dbający o utrzymanie kształtu obuwia dwuczęściowa konstrukcja podeszwy zwiększająca elastyczność śródpodeszwa LaSpoFlex 0,8 mm + P3 System tarciowa podeszwa Vibram® XS Grip2 o grubości 4 mm konstrukcja zapewniająca maksimum precyzji w stawianiu stopy i świetne czucie skały piętka S-Heel™ oferująca skuteczne haczenie duży gumowy (perforowany) panel na palcach w pełni zabudowana strefa podbicia wyposażona w dodatkową regulację dopasowania na rzep system pętelek ułatwiających zakładanie i zdejmowanie butów cholewka wykonana z mikrofibry i zamszu dwuczęściowa konstrukcja podeszwy zwiększająca elastyczność buty produkowane w rozmiarówce co pół numeru Technologie Materiał cholewka: zamsz, mikrofibraśródpodeszwa: LaSpoFlex 0,8 mm + P3 Systempodeszwa: Vibram® XS Grip2, 4 mm Waga 420 g (para, rozm. 39) Kolor Żółty Vibram® XS Grip2 to udoskonalona podeszwa wspinaczkowa, która pozwala na skuteczność na małych krawądkach. Wykorzystywana jest ona przede wszystkim w butach wspinaczkowych. Powstała wieloletnich testach, a przy jej opracowaniu udział mieli wspinacze, którzy najlepiej wiedzą jak powinna działać wymarzona podeszwa wspinaczkowa. Podeszwa gwarantuje doskonałe tarcie w skałach i na panelu. Nie ulega łatwo zniszczeniu i nie odkształca się.
Wraz ze Szwagrem, postanowiliśmy się wybrać w góry. Celem naszym było Morskie Oko i Czarny Staw. Ja postanowiłem, po raz pierwszy w życiu, zdobyć Rysy. Udał
Najwyższy szczyt w Tatrach po stronie polskiej. A co za tym idzie – także najwyższa góra w Polsce. Nic dziwnego, że wiele osób marzy o tym, by na nią wejść. Z całego kraju zjeżdżają się tysiące turystów z zamiarem spróbowania swoich sił w drodze na Rysy. Atrakcyjność tego celu przyciąga mniej i bardziej zaawansowanych górołazów, w każdym możliwym wieku i z różnym stopniem górskiego doświadczenia. A wszystko dlatego, że w Polsce wyżej stanąć się już nie da. Szlak na Rysy Na Rysy można wejść na dwa sposoby – czerwonym szlakiem od strony słowackiej i także czerwonym od Morskiego Oka, czyli ze strony polskiej. Mimo że różnią się one między sobą poziomem trudności, to o obu na pewno można powiedzieć to samo – są żmudne, długie i trzeba pokonać po drodze dużą różnicę wysokości. Przygotowanie do wejścia na Rysy powinieneś zacząć jeszcze na nizinach, bo na nic się zdadzą twoje chęci, jeżeli cały rok przesiedziałeś przed biurkiem lub na kanapie. Mimo że pozornie łatwo się dostać w ich rejon – w końcu szlak zaczyna się w najbardziej obleganym miejscu polskich Tatr – to jest to bez dwóch zdań szczyt wymagający. Na co konkretnie trzeba się przygotować? Postaram się opisać to poniżej. A ponieważ szlak z Morskiego Oka wzbudza dużo emocji, zwłaszcza wśród początkujących turystów, to właśnie nim się będziemy wspinać. Droga: Palenica Białczańska – Morskie Oko – Czarny Staw pod Rysami – Bula pod Rysami – Rysy – Bula pod Rysami – Czarny Staw pod Rysami – Morskie Oko – Palenica Czas według mapy: 11 h 40’ Dystans: 24,8 km (12,4 km w jedną stronę) Przewyższenie: 1515 m (suma podejść: 1708 m) Osławiona asfaltówka Jak już pisałam wyżej, do wejścia przyda ci się dobra kondycja. Po polskiej stronie najdalej możesz dojechać busem lub autem na parking w Palenicy Białczańskiej (obecnie trzeba rezerwować miejsca parkingowe na kilka dni wcześniej – sprawdź na stronach TPN), który znajduje się na wysokości 984 m (a ty finalnie masz się znaleźć ponad 1500 metrów wyżej!). Tutaj przejdziesz przez bramki wejściowe do Tatrzańskiego Parku Narodowego i zaczniesz swoją przygodę. Początek to oczywiście osławiona asfaltówka prowadząca do Morskiego Oka (przez niektórych błędnie nazywana ceprostradą, bo ta właściwa znajduje się gdzie indziej). Ten spacer zajmie ci 2 godziny z kawałkiem. Przez wprawionych w bojach górołazów jest to znienawidzone 9 km dreptania asfaltem, ale są sposoby, by sobie tych nerwów oszczędzić. Droga Oswalda Balzera, czyli „asfaltówka” do Morskiego Oka. W tle widać już szczyty. Aby polubić ten element wycieczki, polecam na asfaltówkę stawić się bardzo wcześnie rano, co z resztą jest w ogóle dobrym pomysłem w wycieczce na Rysy. O świcie nie ma tu tłumów i co chwilę wymijających się fasiągów (przypominam przy okazji, że prawdziwy piechur nie korzysta z tych usług o żadnej porze). W promieniach porannego słońca również ta droga potrafi mieć swój urok. Po niedługiej chwili od wyjścia z parkingu w tle majaczą już szczyty Mięguszowieckie, z każdym krokiem coraz lepiej widoczne, a pierwszy na widoku (już po około 10 minutach od bramek) wyłania nam się najwyższy szczyt Tatr – Gerlach. Po 45 minutach dotrzesz do Wodogrzmotów Mickiewicza. Z mostu widać dwa z trzech wodospadów – Pośredni i Niżni Wodogrzmot, odpowiednio po prawej i po lewej stronie drogi. Jeszcze kawałek wędrówki za nimi i zacznie się seria skrótów przecinających asfaltową drogę. Po około 2,5 godziny od wyjścia z parkingu meldujemy się w Morskim Oku. Morskie Oko i Czarny Staw pod Rysami Morskie Oko można śmiało nazwać wizytówką polskich Tatr (zwłaszcza jak się podliczy ilość odwiedzających je turystów, w tym obcokrajowców). I nie ma co się dziwić – jest piękne. Staw otaczają wysoko wznoszące się Szczyty Mięguszy – Czarny, Pośredni i Wielki Mięguszowiecki Szczyt. Dumnie prezentuje się sylwetka Mnicha, która – mimo że niższa od towarzyszy, przyciąga od razu wzrok swoją ostrą, zadziorną turniczką. To miejsce, to również doskonała baza wypadowa dla taterników. Szczyty Mięguszowieckie wznoszą się dumnie nad Morskim Okiem Ze schroniska czeka cię jeszcze czterogodzinna wyrypa do góry, więc to dobry moment na krótki odpoczynek i jakąś przekąskę. W schronisku znajduje się przechowalnia plecaków, można za 3 zł zostawić większy sprzęt np. śpiwór, karimatę i odzież, jeśli jesteś przygotowany/a również na nocleg w górach. Po odpoczynku, z Morskiego Oka ruszamy czerwonym szlakiem wzdłuż stawu w stronę Czarnego Stawu pod Rysami. Jest to bardzo przyjemny spacerek po kamiennej ścieżce, aż dojdziesz po 20 minutach do schodów wiodących pod staw. Niepozorne kamienne schodki potrafią naprawdę dać w kość, ale jest to dobra rozgrzewka, bo od tego momentu twoja droga będzie coraz bardziej stroma. Przy Czarnym Stawie oczywiście warto się zatrzymać, ponieważ to świetny punkt widokowy na znajdujące się poniżej Morskie Oko i Dolinę Rybiego Potoku. Widać stąd, jak woda z Czarnego Stawu spływa kaskadami Czarnostawiańskiej Siklawy wprost do Morskiego Oka. Nad Czarnym Stawem pod Rysami wznosi się też oczywiście cel twojej wspinaczki – Rysy, wraz z granią Niżnych Rysów i Żabimi szczytami. Po prawej stronie widać także historyczną Kazalnicę Mięguszowiecką, na której znajdują się najtrudniejsze drogi wspinaczkowe w Tatrach. Ty tutaj odbijasz w przeciwną stronę. Znak wskazuje jeszcze 3 h 20 minut do szczytu. U podnóża szczytu Znad Czarnego Stawu pod Rysami musisz dostać się dokładnie na jego drugą stronę. Poprowadzi cię tam ścieżka wzdłuż lewego brzegu stawu. Ułożone na niej kamyki wiją się w wyraźną drogę, gdy ją pokonasz, będziesz u podnóża wymarzonej góry. W tym miejscu wszystko, co najłatwiejsze, jest już za tobą. Zaczyna się właśnie długie podejście po stromych stopniach, obsypującym się kamienisto-trawiastym zboczu i często śliskim błocie. Długi Piarg to bardzo żmudny i wyczerpujący element szlaku na Rysy. To właśnie tu góra weryfikuje kondycję i gotowość organizmu na takie wyzwania. Mimo że technicznych trudności jeszcze tutaj nie ma, to zawracający ludzie na tym podejściu są nierzadkim widokiem. Wzdłuż lewego brzegu stawu biegnie wąska ścieżka. Dalej widać już podejście Długim Piargiem i zakosy. Po półgodzinnym podejściu, ścieżka wije się brzegiem Kotła pod Rysami, który jest jednym z najbardziej zacienionych miejsc w Tatrach. Tu możesz zacząć czuć chłód, a przy gorszej pogodzie robi się tam też bardzo ślisko, więc przydatnym sprzętem są kije trekkingowe, o dobrych butach górskich już nie wspominając, bo to mam nadzieję, że jest dla ciebie oczywiste. Tutaj znajdziesz buty w góry. Kije trekkingowe na podejściu są naprawdę dobrym kompanem. Ponieważ nie chcę cię zniechęcać ani straszyć, to w całej tej udręce jest także niemały plus – widoki. No, pod warunkiem, że masz dobrą pogodę, bo ja już miałam okazję iść do góry, kompletnie nie wiedząc, co jest dookoła. Mam nadzieję, że ty będziesz mieć więcej szczęścia. Z tej perspektywy pięknie widać oba stawy i schronisko w dole. Po jakimś czasie znikną ci one z pola widzenia, ale spokojnie – nie na stałe i to dobry znak, bo świadczy o tym, że jesteś coraz wyżej. W drodze do łańcuchów miniesz bardzo charakterystyczny głaz na Długim Piargu (mi on się kojarzy z taką lwią skałą) – idealne miejsce na pamiątkowe foto. A wiadomo – takie są oblegane, więc czasem trzeba postać do niego w kolejce. Miałam szczęście (albo byłam przezorna, wychodząc wcześniej), bo nie musiałam stać w kolejce do zdjęcia na głazie. Pnąc się do góry, będziesz mijać również różnej wielkości tak zwane „wieczne śniegi”, co w przypadku drogi na Rysy widać gołym okiem już na początku podejścia, a nawet z Morskiego Oka. Pokaźne płaty śniegu zalegają tutaj w kotle i pod ścianami Buli przez cały rok. Bula pod Rysami jest kolejnym charakterystycznym punktem na twojej drodze. Raczej jej nie pominiesz, ponieważ w jej rejonie teren się ewidentnie wypłaszcza. Bula wznosi się na wysokości 2054 m Ale, uwaga! Szlak na nią bezpośrednio nie prowadzi, miniesz ją prawą stroną i zostawisz w tyle. To kolejne dobre miejsce na szybką regenerację, dlatego że zaraz, kilka kroków za nią, zaczynają się już pierwsze łańcuchy. W pobliżu Buli (z północno-wschodniej strony) wznoszą się Tomkowe Igły. Wyraźnie tu widoczne ostre turnie od razu rozpoznasz, bo nazwa „igły” pasuje do nich jak ulał. Po ciepłej herbatce z ładnym widokiem czas na owiane grozą… Trudności w drodze na Rysy Do tej pory największymi trudnościami było strome podejście Długim Piargiem, długi dystans oraz osypujące się spod nóg i śliskie kamienie. Jeśli ten test przeszedłeś/aś bez problemu to super – czas na najciekawszy element szlaku. I tu też czas na moją dygresję: bardzo dużo osób zapuszcza się wysoko bez przygotowania, ponieważ szlak w ¾ długości rzeczywiście nie oferuje nic ciekawego, poza widokami. Będąc już tak blisko, ludzie bez wcześniejszego obycia ze skałą, ekspozycją i doświadczenia na łańcuchach, decydują się na kolejny krok w stronę trudności, nie bardzo wiedząc, czym one w zasadzie są. Jeśli też czujesz, że należysz do tej grupy, to mówię ci – zawróć, nie ma w tym nic złego. Góra nigdzie się nie wybiera. Naprawdę nie ma sensu się ścierać, jeśli choć drobna cząstka ciebie czuje, że nie jest pewna tego, co robi. Nagła panika przy zderzeniu z przepaściami i wymagającym terenem jest realnym zagrożeniem i cudownie, jak tylko na niej się kończy. Niestety ciągle jeszcze docierają na niziny gorsze historie, a twoje ryzyko naraża także innych, którzy znajdą się w pobliżu. Koniec dygresji. Ekspozycja na odcinku z łańcuchami jest naprawdę duża. Skoro odpocząłeś/aś i wiesz, co robisz, możemy iść dalej. Szlak na Rysy – łańcuchy Do szczytu zostało czasowo około 1 – 1,5h. Łańcuchy od tego miejsca ciągną się w sumie na długości 300 m już do samego wierzchołka, ale są także miejsca, gdzie można na chwilę złapać oddech. W zasadzie pomiędzy grupami łańcuchów znajdują się przejścia zwykłą ścieżką. I bardzo dobrze, że one są, ponieważ musisz pamiętać, że szlak jest obustronny i często trzeba się mijać z osobami schodzącymi. Gdy wybierzesz się na szczyt w piękny letni dzień, to zapewne sam/a nie będziesz, a niektórym się spieszy do góry i mogą cię także mijać bokiem. Generalnie – trzeba uważać, im więcej jest ludzi dookoła – tym bardziej. Trudności zaczynają się niepozornie. Kruchy szlak zamienia się w większe bloki, a w oddali widać łańcuchy. Łańcuchami wkraczasz na skalną grzędę, która przebiega po lewej stronie żlebu, a dokładniej Rysy. Właśnie tej, o której większość myśli, że wzięła się z niej nazwa szczytu (tak naprawdę pochodzi ona od licznych rys na długim zboczu, które przechodzi przez Niżnie Rysy aż do Żabiej grani). Twoja droga będzie teraz cały czas stroma. Nieraz trzeba będzie zadrzeć wysoko nogę i trzymać się łańcucha. Są też miejsca, gdzie bez problemu można chwytać się skały. Granitowe tarcie daje pewny chwyt. Łańcuchy są poprowadzone przez bloki skalne, a czasem całkiem duże, bardziej gładkie płyty. To, co będzie ci sprawiać największą trudność, to zależy od ciebie – twoich umiejętności, siły, lęków, a nawet wzrostu. Ekspozycja co prawda jest cały czas bardzo duża, ale masz ją za plecami. Przez większą część tej wspinaczki będziesz podziwiać strukturę skały. Warto jednak czasem się rozejrzeć na boki, ponieważ znowu tutaj pięknie widać stawy, a także bardzo dokładnie grań Żabiego Konia – cel tatrzańskich wspinaczy. Warto się czasami odwrócić dla takich widoków 😉 Widoki ze szczytu Rysów Grzęda kończy się wyjściem na przełączkę. Wszyscy piszą, że to najbardziej eksponowane miejsce na szlaku. I mają rację! Dlatego tu jeszcze się nie rozluźniaj. Przejście jest bardzo wąskie, a po obu jego stronach – przepaść ponad 500 metrów w dół. Nie będę pisać, że to najtrudniejszy odcinek, bo jak już wspomniałam – zależy co, na kim robi wrażenie. W każdym razie to miejsce poznasz na pewno, a z niego masz już 5 minut do szczytu. Poruszając się wschodnią stroną grani, mijasz jeszcze kilka łańcuchów, bloków skalnych i… jesteś na szczycie! Gratulacje! Ostatnie kroki w drodze na szczyt. Za eksponowaną przełęczą teren jest już dużo prostszy Widoki zapierają dech. Możesz podziwiać jak na dłoni Wysokie Tatry Słowackie – na pierwszym planie doskonale widać Wysoką, a dalej również Ganek, Kończystą i Gerlach. W dole pięknie prezentuje się z całym swoim otoczeniem Mięguszowiecka Dolina. Widać także na północy szczyty wokół Doliny Rybiego Potoku i Dolinę Białej Wody. Rozróżnisz bez problemu również Tatry Zachodnie. W takich momentach można by mieć oczy dookoła głowy. Przy dobrej pogodzie z Rysów widać aż 80 innych szczytów i 13 stawów. Podobno przy idealnych warunkach widoczność jest na 200 km do przodu, więc realnie możesz zobaczyć nawet Kraków w oddali! Rysy mają trzy wierzchołki, a ich najwyższy liczy sobie 2503 m (według najnowszych danych jest to jednak 2500 m W całości znajduje się po stronie słowackiej, dlatego my pamiętamy zawsze wysokość wierzchołka granicznego, północno-zachodniego, czyli 2499 m Warto się pokusić o te 4 (a może tylko 1 ;)) dodatkowe metry i przejść na najwyższy wierzchołek. Przejście jest eksponowane, ale nie ma w nim trudności. To dosłownie kilka kroków. Przejście na słowacki wierzchołek, a w tle Wysoka i Gerlach. Kilka praktycznych wskazówek Na koniec chcę ci zostawić parę praktycznych wskazówek, jeśli ci się spodobają, korzystaj śmiało. – Trudność szlaku: mówi się, że to jeden z najtrudniejszych szlaków w Tatrach. Wskazówka ode mnie: oswój się z ekspozycją i sztucznymi ułatwieniami, zanim wybierzesz się na Rysy. Na pierwszy raz świetnym wyborem jest Szpiglasowy Wierch od Doliny Pięciu Stawów lub Zawrat z Doliny Gąsienicowej. Rysy nie powinny być twoim pierwszym tatrzańskim szczytem, jeśli nie masz doświadczenia. – Pora roku i dnia: na Rysy najlepiej wybrać się oczywiście latem (lipiec i sierpień, a przy dobrych warunkach czerwiec i wrzesień). Wtedy dzień jest najdłuższy, a pogoda najładniejsza. Na szlaku nie powinno już być topniejącego śniegu. I wtedy też… wchodzi najwięcej ludzi… Rysy to najwyższa góra w całych Tatrach, na którą prowadzi szlak turystyczny. Postaw na świt. I tak zapewne nie będziesz sam/a na szlaku, ale z prawdziwym tłumem miniesz się, już schodząc. W trudnościach lepiej nie stać w kolejce i nie przepychać się między sobą. – Dojazd: na parking w Palenicy Białczańskiej przez cały tydzień kursują busy z Zakopanego. Zazwyczaj jeżdżą one do godzin wieczornych. Warto sprawdzić rozkład, jeśli planuje się wracać po zmroku do Zakopanego. Swoje auto można zostawić na parkingu po wcześniejszej rezerwacji miejsca. Rezerwować można online na stronach TPN. – Pogoda: przed wyjściem pogodę zawsze należy sprawdzić, to oczywiste, ale doświadczenie nauczyło mnie, że w Tatrach najlepiej się sprawdza ta, którą aktualnie widać na niebie. Obserwuj chmury, mgły i wiatr na bieżąco, by w razie załamania zawrócić. W górach najpewniejsza pogoda jest rano, więc to kolejny powód, by wcześniej wstać. Popołudniu często jest zmienna i przychodzi załamanie. Weź też pod uwagę, że na szczycie temperatura będzie niższa o co najmniej kilka stopni, a wiatr potęguje zimno. – Co ze sobą zabrać? Dobrą kondycję, trochę zdrowego rozsądku i oczywiście ładną pogodę. A tak całkiem serio to dobrą poradę znajdziesz w naszym filmie: Dla mnie święta trójca w górach to: buty, kurtka przeciwdeszczowa i plecak – to musi być pierwszorzędnej jakości, sprawdzone i niezawodne. Resztę można nadrobić doświadczeniem. Pod tym linkiem znajdziesz kurtki przeciwdeszczowe nie tylko w Tatry. – Zestaw typu via ferrata: ratownicy i pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego sugerują używanie na szlakach ze sztucznymi ułatwieniami zestawu – uprząż i lonża. Jeśli tylko masz ochotę, to zabezpiecz się w ten sposób. Wcześniej jednak poćwicz przepinanie, żeby nie sprawić sobie kłopotu na wysokości. Weź też pod uwagę, że lonża będzie mniej płynnie przesuwać się po łańcuchu niż stalowej lince, więc wybierz taką z dużym prześwitem karabinków. – Ostrożność: naprawdę w takich miejscach jej nigdy za wiele. Rysy są obsypującym się szlakiem, zarówno w dolnej, jak i górnej jego części. Bądź ostrożny/a, by nie zrzucać kamieni na innych i czyjny/a, by wypatrywać tych, które mogą spaść na ciebie. – W MOKu (czyli schronisku nad Morskim Okiem) możesz zostawić duży plecak i udać się na szczyt z mniejszym pakunkiem, jeśli spędzasz w górach kilka dni. – Pamiętaj, że zejście trwa równie długo co wejście, więc zaplanuj na zdobycie Rysów cały dzień. To około 8 godzin z samego Morskiego Oka i z powrotem. – Jeśli masz czas, polecam schodząc, zjeść obiad w Roztoce – mają tam przepyszną kuchnię. Na koniec pamiętaj, by kogoś poinformować o swoich planach i naładować telefon. Numery ratunkowe do TOPR i HZS znajdziesz poniżej. Warto zapisać je sobie w telefonie. Do zobaczenia na szczycie! Jeśli jesteś jedną z tych osób, która bardzo chciałaby wejść na Rysy, ponieważ zdobywa kolejne szczyty do projektu Korona Gór Polski, to zajrzyj do naszych pozostałych tekstów o KGP – może Rysy zainteresowały cię dlatego, że właśnie stawiasz sobie poprzeczkę coraz wyżej i chcesz próbować swoich sił na coraz trudniejszych szlakach? To dla ciebie także coś mamy! Co powiesz o via ferratach? I nie – wcale nie musisz jechać nigdzie daleko. Mamy całą serię wpisów o via ferratach blisko Polski – zajrzyj do niej koniecznie i zainspiruj się na kolejną przygodę!
WYPRAWA NA RYSY OD SŁOWACKIEJ STRONY CZ.I Štrbské Pleso - Mengusovská Dolina - Popradské Pleso Wrzesień nadrabiał wakacyjną niepogodę serwując piękne, ciepłe słoneczne dni…Po powrocie z wyprawy na Kozi Wierch, usiedziałem na tyłku dosłownie dwie doby i już moją głowę wypełniły plany na kolejny wypad w góry …
Tatry w ostatnich latach zanotowały duży wzrost zainteresowania w kwestii turystyki, także zimowej. Niestety, wzrost zainteresowania tatrzańskimi szlakami pociągnął za sobą wzrost wypadków, także śmiertelnych. Wybraliśmy się na Rysy na wschód słońca. Piotrek, Piotrek i ja. Rozgwieżdżone niebo i chłód nocy zwiastował spektakularną panoramę o wschodzie słońca z najwyższej góry w naszym kraju. Podchodziliśmy sami, każdy swoim tempem. Na szlaku pojawiło się trochę lodu, trochę szadzi – normalka o tej porze roku, przecież był już koniec września. Spieszyliśmy się, byliśmy lekko spóźnieni. Niebo przybrało kolor ultramarynu, po paru chwilach zaczęło bladnąć. Po chwili, przedzierające się zza Lodowego, pomarańczowe płomienie wschodu oblały nas swym światłem na samym wierzchołku. Aby choć na chwilę zatrzymać czas, aparaty fotograficzne poszły w ruch. Pierwszy raz widziałem wschód słońca z tego miejsca. Cisza, spokój. Każdy z nas ma spory bagaż doświadczeń, więc towarzyszyło nam poczucie bezpieczeństwa. Prawdziwa sielanka, a w zasadzie istny piknik, bo i termosik i bułki od Zosi, a i ogórki się znalazły… Szlak na Rysy o świcie (fot. Piotr Deska) Postanowiliśmy pozostać na wierzchołku i poczekać, aż słońce wzejdzie wyżej i choć trochę nas ogrzeje. Po półtorej godzinie zobaczyłem podchodzących z dołu turystów. Po kolejnych 30 minutach spostrzegłem, że w górę idzie dosłownie cały pochód ludzi, a przecież pomimo prawie bezchmurnego nieba, warunki są dla mniej wprawnych piechurów po prostu trudne. Co zresztą jest najzupełniej normalne, bo w górach praktycznie panowała już jesień. Cały wierzchołek oraz cała północna strona gór pokryta była szadzią. W miejscach, gdzie występują cieki wody, skała pokryła się warstwą lodu. Na wierzchołku zaczęło gromadzić się coraz więcej ludzi – czas schodzić w doliny. Na szlaku to samo, czyli tłoczno, a nawet bardzo tłoczno. Schodząc zaobserwowaliśmy, że zdecydowana większość ludzi idąca do góry, słabo radzi sobie na śliskiej skale oraz na odcinkach szlaku, gdzie zabezpieczony jest on łańcuchami. Jedni byli lepiej wyposażeni w odzież i sprzęt, inni gorzej, a jeszcze inni absolutnie beznadziejnie lub wręcz niedopuszczalnie. No dobrze, są łańcuchy, jest czego się przytrzymać,ale nie zmienia to faktu, że trzeba się umieć poruszać w takim terenie. To co zobaczyliśmy na wysokości Buli, czyli już w miejscu, gdzie nie ma łańcuchów, bo jest tam po prostu zbyt płasko, wprowadziło nas w osłupienie. Tuż powyżej Buli szlak przecina ciek wodny. Woda na niewielkim odcinku, dosłownie fragmentarycznie, rozlała się na ścieżkę i oczywiście zamarzła. W zasadzie zero kłopotu i trudności dla człowieka umiejącego poruszać się w górskim terenie i to niezależnie czy ma się raczki czy nie. Po prostu półtorametrowy banał do pokonania. A tu kolejka, deliberacje, dywagacje, różne dziwne sztuki, liny uprzęże i inne cuda i to wszystko w piargu. Jeszcze niżej już, pod Bulą, widzimy kobietę, sparaliżowaną prawdopodobnie otaczająca ją przestrzenią, leżącą, czołgającą się po skale. Tak czołgającą się po skalnej płycie o trudnościach 0. Nad nią grupka ludzi mobilizująca ją, aby się nie poddawała i szła (czołgała?) do góry! W drodze na Rysy bywa dość tłoczno (fot. Piotr Deska) Zimą nie jest lepiej, a zdecydowanie gorzej. Rysy to znane ratownikom miejsce. Co roku dochodzi tu do wypadków, w tym tych kończących się tragicznie. Są to wypadki związane z uprawianiem turystyki pieszej czy narciarstwa, związane w większym stopniu z brakiem umiejętności w poruszaniu się w terenie niż niebezpieczeństwami obiektywnymi. Nie pamiętam, aby tam wydarzył się jakiś wypadek związany z uprawianiem taternictwa. Wraz z przyjaciółmi zauważyliśmy, że uprawianie wspinaczki znacznie poprawia koordynację ruchową, co wymiernie poprawia bezpieczeństwo i kontrolę podczas poruszania się w terenie, zwłaszcza eksponowanym. W grudniu ubiegłego roku właśnie na Rysach o mały włos sam stałbym się wraz z przyjaciółmi ofiarą wypadku. Znajdowaliśmy się już w górnej części żlebu (rysa). Przed nami były dwie osoby, a poniżej pod żlebem kilka podchodzących w górę grup. Nagle zauważyłem powyżej jakiś ruch – bez żadnego ostrzeżenia, bez żadnych krzyków czy hałasu. Spostrzegliśmy, iż leci wprost na nas plecak. W ułamku sekundy zorientowałem się, że nie jest to plecak, tylko człowiek! Działo się to wszystko dosłownie w kilku sekundach. Zimą w tym miejscu żleb jest wąski i nie ma gdzie uciekać. Znajdowaliśmy się dokładnie na linii upadku. Widząc kątem oka zbliżająca się z ogromną prędkością ciemną bryłę zdążyłem tylko krzyknąć: uciekać pod skałę! Odskoczyliśmy dosłownie w ostatniej sekundzie. Spadający człowiek uderzył w nogę Stefana, co pokazuje jak niewiele brakowało… Z przerażeniem i bezsilnością patrzyliśmy, jak ten człowiek walczy o to, aby się zatrzymać, po czym zniknął nam z oczu za przełamaniem terenu. Pobiegłem na grzędę skąd zobaczyłem, że są przy nim inni ludzie. Nawiązałem kontakt głosowy. Okazało się, że poniżej był kolega ratownik z TOPR. Dla tego człowieka wszystko dobrze się skończyło. Zdziwiło mnie, że tego dnia na portalach społecznościowych chwalił się zdjęciami z zabandażowaną głową siedząc w Morskim Oku! Zszokowało mnie to, bo przecież o mało co nie zginął, o mało co nie pociągnął za sobą innych, którzy również mogli zginąć. Inny wypadek, tym razem z udziałem narciarza, który wjechał w grupę ludzi. Zginęły dwie osoby. Zastanawiałem się ze znajomymi, czy ten człowiek w ogóle rozumiał co się wydarzyło? Tamtego dnia rozmawiałem z ludźmi, którzy byli bezpośrednimi świadkami tego wypadku. A więc turysta ten próbował zejść ze szczerbiny poniżej wierzchołka do żlebu. Teren lekko stromy, tamtego dnia było twardo i miejscowo z polewkami szklistego lodu. Dla kogoś kto potrafi się poruszać w takich warunkach, teren nie nastręczał żadnych problemów. Ten człowiek próbował zejść najpierw twarzą do ekspozycji jak sprawiało to kłopot, to próbował twarzą do stoku, a gdy i to nie wychodziło stanął bokiem próbując zmienić pozycję i spadł. Trasa na Rysy (fot. Piotr Deska) Zarówno latem, jak i zimą widziałem w okolicach Rysów wielu turystów, którzy w ogóle nie powinni się tam znaleźć. Turystów nie umiejących poruszać się w terenie wysokogórskim lub poruszających się na granicy swoich możliwości/umiejętności, co również stanowi zagrożenie. Od kolegów pracujących w górach nie raz słyszałem, że obawiają się chodzić na Rysy, bo można stać się przez przypadek ofiarą wypadku. Założę się, że zdecydowana większość ludzi wchodząca na Rysy zimą nie rozumie jak bardzo różnią się warunki na szlakach po południowej stronie Tatr, od tych po północnej. Tu mała dygresja: wspomniany powyżej Stefan wspinając się trudną i odległą wschodnią ścianą Rysów (z doliny Ciężkiej), będąc w trakcie prowadzenia jednego z wyciągów oberwał termosem upuszczonym przez turystę na wierzchołku! Z kroniki wypadków tatrzańskich Giewont już wszystko widział Turystom siedzącym na wierzchołku Giewontu wskutek nieuwagi spada plecach wprost w północną przepaścistą ścianę. To ściana trudna nawet dla taterników. Dwóch turystów schodzi ścianą po plecak! Całonocna skomplikowana akcja ratowników TOPR ratuje im życie. Selfi nad wodospadem Kobieta pragnie zrobić sobie zdjęcie nad Wodogrzmotami Mickiewicza. Schodzi ze szlaku bo chce mieć zdjęcie jak najbliżej wodospadu. Wskutek upadku z kilkunastometrowego progu do wody ponosi śmierć. Nie wystarczy kupić sprzęt, trzeba umieć jeszcze nim się posługiwać Szlak na Przełęcz pod Chłopkiem. Turysta w schronisku chwali się przed innymi przypadkowo spotkanymi turystami, że zdobył Grossglocknera. Wysokość, jakżeby inaczej imponuje innym, przecież to 3798 metrów, więc wycieczka na Przełęcz pod Chłopkiem to banał. Było ich troje, mieli liny, uprzęże, raki, czekany. Ten, który poprzedniego wieczoru w schronisku przechwalał się swym bogatym doświadczeniem górskim, schodząc z Kazalnicy nie radzi sobie z terenem na szlaku. Traci równowagę i spada. Cudem lina zahacza się o występ skalny. Gdyby nie to, pociągnąłby za sobą pozostałą dwójkę. Tu już nastąpiła cała seria braku umiejętności, nie tylko w poruszaniu się zimą w takim terenie, ale również braku wiedzy, jak prawidłowo realizować asekurację z użyciem liny. Człowiek osunął się w eksponowany teren, a pozostała dwójka nie potrafi mu pomóc. Człowiek umiera wskutek głębokiej hipotermii. Przerażające, że takie sytuacje zdarzają się w Tatrach nie tylko latem… (fot, Michał Bilko) Umawianie na wspinanie Wypadki dotyczą także tych, którzy w góry chodzą się wspinać. Okolice Morskiego Oka. Na serwisie społecznościowym dwójka ludzi umawia się na wspinanie łatwą granią. W trakcie wspinaczki pomiędzy dwojga zupełnie nie znającymi się osobami – co jest najzupełniej zrozumiałe, bo przecież dopiero co się poznali w internecie – dochodzi do sprzeczki, która skutkuje tym, że rozwiązują się i każdy idzie w swoim kierunku. Jeden z nich schodzi samodzielnie z eksponowanej grani, drugi wzywa pogotowie, które udziela mu pomocy i bezpiecznie sprowadza w doliny. Partnerstwo w górach, to „trochę” więcej niż kliknięcie w klawiaturę. Chłopak/dziewczyna mnie rzucił/a Coraz częstszym zjawiskiem jest pojawianie się w górach ludzi w stanie obniżonej kondycji psychicznej czy wręcz depresji. Chłopak mnie rzucił, więc zakochałam się w górach i stałam się cenioną blogerką, tatro-maniaczką, mówiącą innym jakie to odbywam wycieczki, czasami udzielam rad innym mniej doświadczonym – chwali się na internecie dziewczyna. Góry to nie jest miejsce na rozładowywanie, a w istocie rzeczy kompensowanie swych frustracji. Góry to nie gabinet u specjalisty, jak wielu sądzi. Tu trzeba być specjalistą, a wtedy w górach stajemy się bezpieczni. Herosi z czekanem i rakami i z przypiętym na zewnątrz kubkiem na herbatę Motywacja wśród ludzi chodzących w góry jest różna. Częstym powodem jest najzwyklejsze pochwalenie się przed kolegami swoimi osiągnięciami. To rzecz ludzka… Tylko, że i tu należy zachować zdrowy rozsądek, bo jeżeli mój kolega chwali się wśród znajomych, że zrobił to czy tamto w górach, to wcale to nie znaczy, że stać mnie na to samo i że każda droga w górach jest dla mnie. Nie, nie każda. Na tym polega doświadczenie i to jest właśnie znajomość swych możliwości. Leżałem z kolegą na trawie przed schroniskiem w Starej Roztoce. Przysiadł się do nas turysta i spytał się nas, gdzie dzisiaj byliśmy. Odpowiedziałem, że nad Czarnym Stawem (wspinaliśmy się na Kazalnicy na drodze Małolata). Chłopak omiótł nas i otoczenie spojrzeniem gladiatora i stwierdził, że to my lecimy po piwo, bo on był wyżej, na Rysach! Chcąc nie chcąc, wysłuchaliśmy jego opowieści. Wybrał się na Rysy solo, usłyszeliśmy również, że jest tam bardzo trudno i że wchodząc na te Rysy udowodnił przed kolegami i koleżankami z jednego z popularnych forum poświęconych tematyce górskiej, że jest gościem i że właśnie o to chodziło, bo szydzili tam z niego. Przy tym wszystkim dodał, że o mało nie spadł i że niechcący zrzucił kamień na innych ludzi o co mieli do niego nieuzasadnione pretensje bo sami też rzucali! Coś tam wtrąciłem delikatne, że kask w górach, to bardzo przydatna rzecz… Po wysłuchaniu odszedł na Palenicę. Zwróciłem uwagę, że kasku nie miał, ale miał za to raki i czekan, a był to upalny sierpniowy dzień i w ogóle lato było ciepłe. Na jego plecaku dyndał przypięty stalowy kubek na herbatę… Zachodzę w głowę, kto tych ludzi tak uczy, chodzić z kubkami przypiętymi na zewnątrz plecaka, dzwoniącymi niczym barany na polu. Kiedyś w Tatrach takich się nie spotykało… Giewont jesienią i zimą, to wcale nie jest góra dla każdego (fot. Michał Bilko) Nieśmiertelni I tacy w góry przyjeżdżają, co szukają w nich śmierci. Chłopak wieczorem przychodzi do schroniska, świadkowie potem mówią, że było coś w nim dziwnego, że dziwnie mu z oczu patrzyło. Wyszedł i zaginął. Wiosną na jego szczątki natrafiają pracownicy lasu. Byłem świadkiem, gdy kobieta przychodzi do schroniska i pyta się kierownictwa, gdzie są tu góry w pobliżu, bo chce popełnić samobójstwo. W odpowiedzi usłyszała, że schronisko leży w dolinie, z dala od gór, że ma jeszcze długa drogę w górę. Rozczarowana tym faktem wróciła do domu, do bliskich. Mistrz z You Tube’a Po jednej z prelekcji zostałem poproszony przez grupę młodych ludzi, żebym przysiadł się do nich do stołu. Miałem chwilę wolnego czasu, więc to uczyniłem. Dowiedziałem się, że są grupą, która chodzi po górach, również poza szlakami w Tatrach i nazwali się Do Góry Nogami. No pięknie! Po chwili jeden jegomość zaczął reklamować grupę jako taką, co wszystkiego co związane z górami uczą się na You Tube. No ok – myślę – doszkalać zawsze się można, a nawet powinno i internet akurat może tu być przydatnym narzędziem. Ludzie z Do Góry Nogami jednak sprawę szkoleń inaczej widzą. Ze szkoleń na You Tube uczynili swój znak wizerunkowy, czym się chwalili przede mną twierdząc, że szkolenia z kwalifikowanymi, uprawnionymi instruktorami są zbędne, bo wszystko co należy wiedzieć jest w sieci, bądź można nauczyć się tego samemu zbierając doświadczenie. Istotnie ta grupa ma ,,do góry nogami” postawione pewne bardzo istotne kwestie dotyczące bezpieczeństwa w górach. Napiszę krótko. Nie chciałbym chodzić do dentysty, który wie wszystko z You Tube. Miałem ogromne szczęście, że na swej drodze spotkałem Marka Płonkę, Wacława Sonelskiego czy Jana Wolfa, to moi instruktorzy i tu jest kim i czym się pochwalić czy ekscytować. Pięć Stawów zimą (fot. Michał Bilko) Bezpieczeństwo przede wszystkim Proponowałbym chwilę refleksji nad sensem takiego postępowania. Historii związanych z wypadkami, niestety, można przywołać całe mnóstwo. Zima za pasem, a już mamy parę wypadków śmiertelnych. Nie ma co głowy chować w piasek, czy udawać, że nie ma problemu. Jesteśmy krajem nizinnym, wiedza o górach jest płytka, a dostępność sprzętu, który ułatwia trekking duża. Wypadki w górach będą się zdarzać, lecz gołym okiem widać, że problem narasta, a co za tym idzie ilość „niepotrzebnych śmierci”. Nadchodzi zima, dla turystów, którzy zaczynają przygodę z górami czy mają małe doświadczenie zawsze będę polecał szkolenia czy skorzystanie z usług przewodnika. Pozostając w temacie, na koniec polecam wpis mojego serdecznego kolegi Maćka Ciesielskiego, który jest świetnym alpinistą, ratownikiem, w górach pracuje z ludźmi, więc Jego głos jest tym bardziej cenny. MACIEK CIESIELSKI: “Nie lubię czytać, jak ktoś mówi mi co mam robić w górach, uważam, że góry są dla każdego i dopóki nie zagrażamy innym osobom lub w rzeczywisty sposób przyrodzie, możemy sobie robić co chcemy. Dlatego nie zwracam uwagi spotkanym osobom w górach nawet, jak robią największe głupoty, chyba że są z dziećmi i ryzykują ich życie. Długo się zastanawiałem, czy napisać tego posta, ale doszedłem do wniosku, że może kogoś zmusi to do jakiejś refleksji. Weekend spędziłem w moim ulubionym schronisku – w 5 stawach. W sobotę, w przepiękną pogodę, byłem w okolicy Zawratu. Od 1800 metrów był śnieg, rano bardzo zmrożony. Kiedy byłem na Zawracie – na 36 osób (specjalnie policzyłem) tylko 5 miało raki (w tym ja i dwójka moich gości). Przez cały dzień spotkałem tylko kilka osób, które miały czekany w rękach lub przy plecaku. Spotkałem tylko jedną! osobę w uprzęży, z absorberami, w rakach, z czekanem i w kasku. Generalnie ludzi z kaskami przez cały dzień spotkałem dosłownie kilku. W sumie, w zaśnieżonym, stromym (zagrożonym upadkiem) i momentami zlodowaciałym terenie, spotkałem tego dnia kilkaset osób… Bardzo wiele osób było w miejskich butach, lub “adidasach”, czasem zdarzały się jakieś “podejściówki” lub buty ponad kostkę. Wiele osób było słabo ubranych np. bez rękawiczek. Było bardzo dużo biegaczy, totalnie ubranych na lekko i w butach biegowych…. Teoretycznie, każdy niech sobie robi co chce, ale w tych miejscach np. zejście z Zawratu na Hale, jest tak, że każdy upadek kogoś wyżej może sprawić, iż ta osoba “wyczyści” cały podejściowy żleb i ktoś inny na tym ucierpi. Czyli przez naszą głupotę konsekwencje będzie ponosić ktoś inny… Na moich oczach, przy zejściu do “Piątki”, jedna osoba spadając podcięła 2 inne, na szczęście popołudniowy śnieg był na tyle miękki, że się wszyscy zatrzymali. Widziałem kilkanaście grup, grupek, często par, gdzie np. jedna z osób zupełnie sobie nie radziła, zsuwała się na tyłku, miała łzy w oczach lub ogromne przerażenie… Po co? Po co zabierać tam znajomych, rodzinę, partnerów życiowych, jeśli jest to dla nich niebezpieczne i nie sprawia im, przynajmniej w tym momencie, radości? (zaraz się pewnie dowiem, że to chodzi o przełamywanie swoich słabości…) Słyszałem też, na swój sposób szokujące mnie konwersacje. Np. turyści schodzący w kierunku Zawratu, informują tych podchodzących w kierunku Małego Koziego, “że nie da się przejść dalej – oni doszli do Koziej przełęczy i zawrócili” – oczywiście chodziło im o Honoratkę, która była tak zalodzona i z przykrytymi śniegiem łańcuchami, że bez liny jej trawers był bardzo niebezpieczny (czyli znajomość terenu zerowa). Pan na Zawracie startujący w stronę Małego Koziego mówi do znajomych – “widzimy się za 3h w Stawach, zejdę z Koziej ” Oczywiście pan bez raków i czekana, a w tych warunkach samo dojście do Koziej, zajęłoby prawie 3h z odpowiednim sprzętem i doświadczeniem. Zimy w Tatrach trzeba się nauczyć (fot. Michał Bilko) Albo to, pan bez sprzętu idzie już po zalodzonej i zaśnieżonej grani, ma przy plecaku raki, czekan i kask, ale informuje, że on je założy jak się zrobi to konieczne…. żeby nie było, właśnie podszedł na Zawrat od strony Hali… I ostatnie – co mnie martwi i denerwuje najbardziej – w grupie, u kogoś zaczyna występować instynkt samozachowawczy i po zejściu w “adidasach” ze Świnicy, chce schodzić do Pięciu Stawów, a znajomi ciągną go na Halę, bo tamtędy bliżej do auta, bo nie ma być pierdołą, bo przecież jest łatwo, bo każdy tam idzie bez raków… Nie chce prawić morałów, ale ludzie, mamy jedno życie, inni też mają jedno życie, nie ryzykujmy tak, nie jesteśmy nieśmiertelni. Jeśli nie szanujemy swojego życia lub mimo wszystko uważamy się za nieśmiertelnych, to szanujmy innych, a jeśli już macie gdzieś innych turystów, to szanujcie ratowników TOPR – na wszystkich facebookowych grupach poświęconych Tatrom, wszyscy z ogromnym szacunkiem odnoszą się do ich pracy. Lepiej zamiast pisać słowa uznania, po prostu starać się im ograniczać konieczność ratowania w takich warunkach, bo nawet najprostsza akcja łączy się z ryzykiem. Jeśli przyjedziemy w Tatry i warunki nas zaskoczą, bo na dole jest słonecznie i bez śniegu, a wyżej jest pełna zima, to zmieńmy nasze plany – pójdźmy gdzieś indziej, nic się nie stanie, góry nie zając – nie uciekną. Przygotujmy się też trochę do naszej wycieczki, spójrzmy na mapę, sprawdźmy warunki, a nie tylko prognozę pogody, weźmy chociaż jakieś raczki (to w szczególności do biegaczy:-) )Po prostu dajmy sobie szansę na powrót w doliny, do rodziny. 🙂 Ps. i grajmy w Totka, według mnie ludzie w ten weekend mieli tyle szczęścia, bo było tak mało wypadków, że wszyscy powinni zagrać, kilka “szóstek” na pewno będzie trafione. Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia bezpiecznie w górach:-)” (Źródło: All Mountains – Maciek Ciesielski, guide & alpinist) Niezniechęconych i świadomych odsyłam do artykułu “Korona Gór Polski: Wejście na Rysy od polskiej strony” gdzie opisany został nie tylko sam szlak, ale również podstawowy sprzęt który ułatwi wejście i podniesie bezpieczeństwo (Uwaga: tekst traktuje o jeszcze ciepłym okresie złotej, polskiej jesieni – nie może stanowić podstawowego źródła wiedzy dla zimowych wejść!).
84kk9v. bop9mxmnc1.pages.dev/81bop9mxmnc1.pages.dev/49bop9mxmnc1.pages.dev/19bop9mxmnc1.pages.dev/40bop9mxmnc1.pages.dev/93bop9mxmnc1.pages.dev/39bop9mxmnc1.pages.dev/82bop9mxmnc1.pages.dev/17
całodzienna letnia wyprawa na rysy